„Wycinka” to kolejny wściekły
antyaustriacki i antymieszczański monolog Thomasa Bernharda – autora, który
kalanie własnego gniazda wyniósł do rangi sztuki.
Prozatorską oraz dramaturgiczną twórczość Thomasa Bernharda zawsze cechowało antymieszczańskie nastawienie oraz wszechobecny pesymizm. Począwszy od „Mrozu”, powieści opublikowanej w 1963 roku, każde kolejne dzieło austriackiego pisarza emanowało coraz większą dawką frustracji i ataków pod adresem państwowych instytucji, sztuczności norm społecznych i obłudy międzyludzkich więzi. „Wycinkę” uznać można za szczytowe osiągnięcie Bernhardowskiej furii.
Thomas Bernhard
Prozatorską oraz dramaturgiczną twórczość Thomasa Bernharda zawsze cechowało antymieszczańskie nastawienie oraz wszechobecny pesymizm. Począwszy od „Mrozu”, powieści opublikowanej w 1963 roku, każde kolejne dzieło austriackiego pisarza emanowało coraz większą dawką frustracji i ataków pod adresem państwowych instytucji, sztuczności norm społecznych i obłudy międzyludzkich więzi. „Wycinkę” uznać można za szczytowe osiągnięcie Bernhardowskiej furii.
Akcja krótkiej powieści Bernharda
rozgrywa się w ciągu jednego wieczora w mieszczańskim wiedeńskim salonie, gdzie
odbywa się „artystyczna kolacja” wydana przez małżeństwo Auersbergerów na cześć
znanego aktora ze stołecznego Burgtheater. Aktor się spóźnia, zebrane
towarzystwo, coraz bardziej pijane, zaczyna plotkować, pan domu wszczyna
kłótnie z małżonką. Wszystko to obserwuje z zacisza swojego fotela narrator,
alter ego Bernharda, który cały ten upadlający spektakl relacjonuje za pomocą
brawurowego monologu. Ironia, złośliwość, kpina, posunięta do granic możliwości
uszczypliwość, furia i zajadłość – oto główne składniki tej perory, w której
słynny aktor zostaje nazwany „artystycznym wyjcem”, a szacowne Burgtheater
określa się mianem „teatralnego zakładu utylizacji pisarzy i fabryką ryczącego
bezmózgowia”. „Wylinka” to jednak nie tylko pełna pomysłowych inwektyw
zgryźliwa komedia o tym, jak pompatyczna uroczystość zmienia się w pijacką
stypę, ale przede wszystkim uniwersalna przypowieść o ludzkim zakłamaniu i
obłudzie.
„Wycinka” jest w
istocie wściekłym monologiem narratora, w którym irytacja miesza się z ironią,
a rozgoryczenie z komizmem. To łańcuch zgryźliwych inwektyw („Wiedeń jest
potworną maszyną do unicestwiania geniuszy(…), przerażającym zakładem
druzgotania talentów”), jasno określających stosunek Bernharda do lokalnego
świata sztuki. Jednak ów bezprecedensowy monolog jest czymś więcej niż tylko
oskarżeniem wysuniętym pod adresem artystów, mecenasów (prywatnych i
państwowych) oraz odbiorców sztuki. To celna i bolesna konkluzja na temat
sztuczności ludzkich zachowań oraz fałszu artystycznych wypowiedzi.
Publikacja
każdego utworu Bernharda związana była z mniejszym lub większym skandalem, ale
„Wycinka” wznieciła prawdziwą awanturę zakończoną interwencją policji. Otóż
Gerhard Lampersberg, dawny przyjaciel Bernharda, który ongiś wprowadzał
początkującego pisarza na wiedeńskie salony, uznał (skądinąd całkiem słusznie),
że rozpoznał się w postaci Auersbergera i złożył pozew do sądu o zniesławienie.
Prywatne oskarżenie zaowocowało precedensowym wyrokiem zarządzającym konfiskatę
książki przez policję i zakaz jej rozpowszechniania. Bernhard był wściekły, ale
jednocześnie triumfował. „To są klasyczne egzemplifikacje klasycznej sytuacji w
Austrii” – komentował zgryźliwie, odczuwając zapewne również coś w rodzaju
pisarskiej dumy, wszak stworzona przez niego fikcja, traktująca o zakłamaniu i
kabotyństwie środowiska artystycznego, ziściła się w życiu pozaliterackim. A
poza tym – takie zamieszanie to przecież najlepsza forma reklamy.
Thomas Bernhard
„Wycinka. Ekscytacja”
tłum. Monika Muskała
Czytelnik, Warszawa 2011
(tekst ukazał sie pierwotnie w "Życiu Warszawy")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz