czwartek, 29 marca 2012

PO TORACH HISTORII - Uwe Johnson "Domniemania w sprawie Jakuba"


Uwe Johnson to – obok Güntera Grassa, Heinricha Bölla i Martina Walsera – jeden z najwybitniejszych prozaików niemieckich XX wieku. O ile twórczość wspomnianej trójki jest w Polsce powszechnie znana, o tyle Johnson przez całe dziesięciolecia był dla polskiego czytelnika całkowicie anonimowy. Z dwóch powodów. Po pierwsze, jego proza jest skomplikowana pod względem językowo-konstrukcyjnym – Johnson stosował zmienne techniki narracyjne, operował różnymi odmianami języka niemieckiego (od urzędowo-biurokratycznej nowomowy po slang środowiskowy i regionalne dialekty), często budował opowieści celowo burząc ich chronologię. Po drugie, jako autor opisujący bez upiększeń wschodnioniemiecką rzeczywistość epoki realnego socjalizmu, był w ojczyźnie poddany cenzuralnym restrykcjom. Swoich powieści nawet nie próbował wydawać w NRD, od razu publikując je „na Zachodzie”, czyli w Republice Federalnej Niemiec. Jest więc sprawą oczywistą, że pisarz kalający własne socjalistyczne gniazdo nie miał co liczyć na przekłady powieści w bratnich krajach demokracji ludowej. Szkoda tym większa,  że Johnson jest niejako związany z Polską, urodził się bowiem w pomorskim Kammin (dzisiejszy Kamień Pomorski). Jego debiut literacki – wydane w 1959 roku „Domniemania w sprawie Jakuba”– ukazuje się właśnie w polskim tłumaczeniu. Publikacja debiutanckiej książki Johnsona z niemal półwiecznym poślizgiem nie tylko nie ograbiła jej z podstawowych sensów, ale dodatkowo pozwala umiejscowić ją w specyficznym kontekście.
Historię śmierci Jakuba Absa, 28-letniego dyspozytora kolejowego, Johnson przedstawia konfrontując ze sobą tytułowe domniemania na temat okoliczności śmiertelnego wypadku, któremu uległ Abs, kiedy w pewien listopadowy poranek przechodził przez zamglone torowisko i wpadł pod przejeżdżającą lokomotywę. Z mrowia monologów, rozmów, wspomnień i notatek wyłania się coraz bardziej kompletny obraz Jakuba, jednak całkowita prawda na temat jego życia (i śmierci) pozostanie nieodkryta. Czy sumienny pracownik kolei mógł nie zauważyć nadjeżdżającej lokomotywy? A może chciał jej nie zauważyć? Okazuje się bowiem, że na życiu Jakuba mocno zaciążyła wschodnioniemiecka rzeczywistość. Po wojnie – jako uchodźcy z Pomorza – młody Jakub wraz z matką zamieszkali u niejakiego Heinricha Cresspahla, wdowca samotnie wychowującego córkę Gesine. Między Gesine a Jakubem wytworzyła się bliska więź, która z braterskiej miłości z czasem przetworzyła się w coś dużo bardziej intymnego. Po studiach na anglistyce Gesine wyjechała z NRD i zaczęła pracować jako tłumaczka w zachodnioniemieckiej siedzibie NATO. Jakub, jako jej bliski znajomy, stał się wówczas łakomym kąskiem dla służb Stasi, która chciała uczynić zeń tajnego współpracownika, by w ten sposób dotrzeć do Gesine. Dodając do tego zamieszania fakt, że związek Gesine i Jakuba był w istocie miłosnym trójkątem, w który wplątany był również pewien uczony, kwestia wypadku Jakuba staje się mocno dyskusyjna. Jaką rolę w tej śmierci pełni kapitan Rohlfs? Czy podwójna tożsamość Jakuba popchnęła go do samobójstwa? Czy śmiertelny wypadek można łączyć z miłosnymi perturbacjami?
Mnożące się pytania sugerować mogą odczytywanie tej książki w duchu kryminalno-szpiegowskiej intrygi z wątkiem miłosnym i psychologicznym, jednak środek ciężkości powieści Johnsona znajduje się gdzie indziej. To próba dowiedzenia prawdy o człowieku jako jednostce – w czasach obowiązującej w sztuce gloryfikacji zbiorowości i wspólnego wysiłku ku chwale ojczyzny, taka konstrukcja dzieła wymagała nie lada tupetu. Tym bardziej, że „Domniemania” ukazały się w roku, w którym enerdowscy twórcy proklamowali na konferencji w Bitterfeld doktrynę socrealizmu. Co więcej – Johnson jako pierwszy pisarz wschodnioniemiecki odważył się pisać wprost o działaniach służby bezpieczeństwa i o przykrych konsekwencjach wynikających z podzielenia kraju. „Domniemania w sprawie Jakuba” są zatem pierwszym tak realistycznym obrazem rzeczywistości NRD tamtych czasów; książką, o której literatura polska mogła wówczas tylko pomarzyć, a i do dziś nie doczekała się rzetelnego, rozrachunkowego opisu tamtych czasów.
Przypadkowo polskojęzyczne wydanie debiutu Johnsona zeszło się w naszym kraju w czasie z ogólnonarodową debatą na temat współpracy poszczególnych polityków z SB i awanturą wokół odtajniania teczek. Książka Johnsona pokazuje, jak z takich spraw zrobić można wybitne dzieło sztuki. Rymuje się ona w ten sposób z obecnym nie tak dawno na naszych kinowych ekranach filmem „Życie na podsłuchu” i staje w opozycji do lukrowanych obrazków zgrzebnego i wesołego komunizmu serwowanego w niemieckich filmach „Słoneczna Aleja” i „Good Bye Lenin”. „Domniemania” mogą być odtrutką na falę „ostalgii”, która w wydaniu zatytułowanym „tęsknota za PRL” ogarnia w Polsce kolejne pokolenia.
Pozostając na gruncie filmowym, warto wspomnieć o jeszcze jednym zbiegu okoliczności. W 1956 roku, jeszcze przed Październikiem, reżyser Andrzej Munk zrealizował „Człowieka na torze” – film, który zrywał z manierą ówczesnych produkcyjniaków i stanowił gorzkie rozliczenie z epoką socrealizmu. Fabuła filmu – pracownik kolei ulegający wypadkowi i śledztwo próbujące dotrzeć do sedna prawdy – przypomina późniejszą o trzy lata powieść Johnsona. W filmie Munka padają w pewnym momencie znaczące słowa – w scenie przesłuchania zwolennika socjalistycznych metod pracy jeden z członków komisji otwiera okno i mówi: „Zrobiło się duszno. Trzeba przewietrzyć”. Była to czytelna aluzja pod adresem obowiązującego programu partii, który już niedługo zostanie zmieniony pod wpływem politycznej odwilży. Debiut Uwe Johnsona pełnił w literaturze niemieckiej rolę takiego otwartego okna – autor ten jako pierwszy odważył się piętnować zatopioną w atmosferze wszechobecnej podejrzliwości i partyjnych szykan ówczesną rzeczywistość NRD. Zapłacił za to wysoką cenę – najpierw publikował w RFN, później przeniósł się do Berlina Zachodniego, by wreszcie wyemigrować do Stanów Zjednoczonych i – ostatecznie – do Wielkiej Brytanii. W 1984 roku znaleziono go martwego w domu nad Tamizą trzy tygodnie po jego śmierci. Domniemań w sprawie śmierci Uwe Johnsona być nie mogło – spowodowana była niewydolnością serca. Jednak jego twórczość, której główny trzon stanowi tetralogia o życiu rodziny Cresspahl (występującej w „Domniemaniach”), wciąż podlega drobiazgowym analizom jako jedno z najważniejszych świadectw o ludzkiej jednostce zaplątanej w XX-wieczną historię Wschodniej Europy.    

Uwe Johnson
"Domniemania w sprawie Jakuba"
tłum. Sława Lisiecka
Czytelnik, Warszawa 2008

(tekst ukazał się pierwotnie w "Notesie Wydawniczym")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz