Tacy Czesi to jednak mają
szczęście. Nie dość, że ich hokejowe i futbolowe reprezentacje narodowe święcą
triumfy na międzynarodowych imprezach sportowych, nie dość, że najnowsza czeska
kinematografia odnosi największe sukcesy od czasów słynnej „czeskiej szkoły
filmowej” z lat sześćdziesiątych XX wieku, to jeszcze w gorącym okresie
przemian politycznych obrali sobie za prezydenta dramaturga i pisarza, autora
absurdalnych jednoaktówek kpiących z opresyjnego systemu minionego reżimu.
Tylko mieszkańcy kraju nad Łabą mogli wynieść na najwyższe państwowe stanowisko
osobę, która jako głowa państwa równie chętnie spotykała się z muzykami
rockowymi, co z czołowymi politykami z całego świata (i to niekoniecznie w
sztywnym entouragu schludnych gabinetów – czeski prezydent spotkał się na
przykład z Billem Clintonem w praskiej piwiarni). Václav Havel ustanowił trudny
do pobicia rekord – sprawował funkcję prezydenta czterokrotnie, stojąc na czele
trzech różnych państw (Czechosłowacja, Czesko-Słowacka Republika Federacyjna i
Republika Czeska). Żeby było jeszcze śmieszniej – w tym samym gabinecie na
praskich Hradczanach. Siła Havla tkwi jednak nie w rekordowych osiągnięciach,
ale w jego niezłomnym charakterze i zwykłej, ludzkiej mądrości.
Jednak Czesi, zdaje się, nie
docenili Havla. Dziwią ich zagraniczne pochlebne głosy na temat ich byłego
prezydenta. Zarzucano mu m.in. współpracę z socjalistycznym reżimem (dość
ryzykowny zarzut, biorąc pod uwagę, że Havel był czołowym opozycjonistą i
pomagał ów ustrój obalać), serwilistyczny stosunek wobec Niemców, a także
drugie małżeństwo z dużo od niego młodszą aktorką. Ale też Havel prowokował
takie zachowania – kiedy 20 lat temu ukazała się książka „Zaoczne
przesłuchanie”, wywiad-rzeka przeprowadzony przez Karela Hvižd’alę, prezydent
zaszokował krajan bezkompromisowością swoich wypowiedzi. Obecnie Havel powraca
do pisania – ukazała się właśnie książka „Tylko krótko, proszę”, będąca
kompilacją długiego wywiadu przeprowadzonego ponownie przez Karela Hvižd’alę,
osobistego pamiętnika oraz luźnych notatek i wspomnień. Ten niecodzienny kolaż
składa się na fascynującą lekturę. Rozmowa z Hvižd’alą, dotycząca okresu
pełnienia władzy prezydenckiej przez Havla, może być dla polskiego czytelnika
niezbyt zainteresowanego historią małego środkowoeuropejskiego państwa (ale czy
tacy sięgną po tę książkę?) nie do końca ciekawa. Długie wywody o kolejnych
wersjach konstytucji czy czecho-słowackiej „wojnie o przecinek” mogą być, dla
osób nie będących czechofilami, nieco nużące. Nic straconego! Warto wówczas
postąpić według zasady proponowanej w przedmowie dla polskiego czytelnika przez
samego autora – „przeskakujcie na następne strony”. A tam, w wypowiedziach
będących komentarzami do pytań, ale wykraczającymi daleko poza ich kontekst,
Havel zaczyna snuć refleksje na temat współczesnego świata, pisze m.in. o NATO,
wojnie w Iraku, ale również wspomina z sympatią Jana Pawła II oraz opisuje
dzieje swojej przyjaźni z Aleksandrem Kwaśniewskim.
Jednak najwięcej czytelniczej
rozkoszy przynosi chyba warstwa trzecia – pamiętnikowa. Polityczna codzienność
(polecam zwłaszcza świetnie opisane konflikty z Václavem Klausem) miesza się z
porażającymi swą szczerością opisami zmagań ze śmiertelną chorobą pierwszej
żony prezydenta. Kiedy natomiast konfesyjny styl nadto zaczyna przypominać
przejmujące „Listy do Olgi”, Havel ma w zanadrzu takie oto kwiatki: „Do
podlewania przydałby się dłuższy wąż”…
Umiejętne kontrapunktowanie
poszczególnych warstw tekstu czyni z „Tylko krótko, proszę” niepowtarzalną i –
przede wszystkim – jakże kompletną i kompetentną kronikę z dziejów pewnej
prezydentury. Czy można liczyć na polski odpowiednik takiej lektury? Szczerze
wątpię.
Václav Havel
"Tylko krótko, proszę. Rozmowa z Karelem Hvižd’alą, zapiski, dokumenty"
tłum. Andrzej S. Jagodziński
Znak, Kraków 2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz