czwartek, 29 marca 2012

WODNIK Z WEŁTAWY I CZESKA MILICJA - Přemysl Rut „Lunatyczny przewodnik po Pradze”


Dogłębna wiedza na temat praskich zabytków i związanych z nimi legend, niczym nieskrępowana fantazja, poczucie humoru i znakomity literacki warsztat – z takich składników Přemysl Rut ulepił doskonały „Lunatyczny przewodnik po Pradze”

Liczba legend, podań i baśni związanych z czeską stolicą jest doprawdy imponująca. Warszawa ze swoją Syrenką czy Warsem i Sawą albo Kraków ze Smokiem Wawelskim i patriotyczną Wandą wypadają zaiste blado w porównaniu z Pragą, gdzie niemal każdy kamień ma swoją – bardziej lub mniej zmyśloną – historię. Přemysl Rut, wszechstronny czeski twórca, postanowił zebrać co ciekawsze legendy związane z zabytkami Pragi i stworzyć w taki sposób baśniowy przewodnik po mieście nad Wełtawą. Początkowo miał on mieć charakter bajek dla dzieci, jednak w miarę pisania pierwotny kształt przeistaczał się w coś zgoła innego – obok  wodników i diabłów w opowieściach zaczęli pojawiać się tajniacy Służby Bezpieczeństwa, zaś pod balkonem księżniczki grupa anarchistów przygotowywała się do demonstracji. Ponura rzeczywistość lat, w których powstawało dzieło Ruta (1977-1984), w zadziwiający sposób dopasowała się do baśniowych alegorii i magii praskich zaułków. W ten właśnie sposób, jak pisze sam autor, „>>Lunatyczny przewodnik po Pradze<< zmusza czytelnika, by jedna nogą stąpał w historii, a drugą w bajce, jedną nogą po bruku, drugą po zapisanym literami papierze, jedną nogą na jawie, a drugą we śnie”.
Wśród miejsc opisanych przez autora znajdują się powszechnie znane praskie zabytki (katedra świętego Wita, Most Karola, Złota Uliczka), lecz równie chętnie Rut skupia swoją uwagę na zaułkach, które rzadko kiedy pojawiają się na kartach turystycznych bedekerów, ale dzięki ilustrującym je w „Lunatycznym przewodniku” legendom urastają nagle do rangi nie lada atrakcji. Wypada przy tym dodać, że historie Ruta czerpią garściami z ludowych podań i baśni, jednak równie chętnie odwołują się do mało prawdopodobnych knajpianych opowiastek lub są po prostu wymyślone przez autora. Nie tracą jednak tym samym na literackiej atrakcyjności, wręcz przeciwnie – nieposkromiona fantazja Ruta prowadzi do zaskakujących, surrealistycznych niemal rozwiązań, jak choćby w opowieści o Rudolfie II, który za nic miał całe złoto świata, eliksir mądrości czy władzę nad śmiercią, a pragnął jedynie dowiedzieć się, dlaczego lekarze mają zimne uszy.
Takich perełek jest w „Lunatycznym przewodniku” znacznie więcej. Dzięki temu może on pełnić dwojaką funkcję – jest po prostu świetną literacką zabawą, ale również może służyć jako dość nietypowy przewodnik po Pradze. Wszyscy, którzy znudzeni są obowiązkowym programem wycieczek po czeskiej stolicy, powinni zaopatrzyć się w egzemplarz książki Ruta  oraz dokładny plan miasta i ruszyć tropem opisywanych w niej historii. Satysfakcja gwarantowana.

Přemysl Rut
„Lunatyczny przewodnik po Pradze”
tłum. Dorota Dobrew
Atut, Wrocław 2009

(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz