Antologia poezji czeskiej pod redakcją Leszka Engelkinga udowadnia, że
w literaturze czeskiej poza Haškiem, Hrabalem i Kunderą istnieje coś jeszcze –
frapująca poezja
Czeska kultura jest w Polsce
zadomowiona na dobre. Zwłaszcza jeśli chodzi o film. Z literaturą jest już
nieco gorzej. O ile prozaicy mają spore wzięcie (niewykluczone, że dużą rolę w
propagowaniu ich utworów odegrały właśnie filmowe adaptacje), o tyle poezja
pozostaje nierozpoznana. Może to dziwić, zwłaszcza w kontekście jedynej w
historii literackiej Nagrody Nobla dla Czechów, którą otrzymał poeta, Jaroslav
Seifert. Co więcej – książki poetyckie wielu czeskich autorów były i są
tłumaczone na język polski, jednak przegrywają z prozą. Dlaczego? Odpowiedź
jest prosta – czeska poezja zaskakuje czytelnika, który chciałby widzieć w niej
transpozycję tematów i stylów oferowanych przez Haška, Hrabala czy
Škvoreckiego. Ucieka ona bowiem od tego, co (nadzwyczaj powierzchownie zresztą)
jest utożsamiane ze specyfiką czeskiej prozy – ciepłym humorem, skłonnością do
anegdotyczności oraz afirmacyjnym stosunkiem wobec zwykłego życia. Tymczasem
czeska poezja jest inna – poważna, uniwersalna, odwołująca się do kultury
wysokiej. Humor również jest w niej ważnym składnikiem, jednak bardziej gorzki niż
w prozie, drapieżny, ironiczny, nierzadko cyniczny.
Przede wszystkim jednak poezja
czeska jest niezwykle różnorodna, o czym przekonuje „Maść przeciw poezji”,
antologia przekładów z poezji czeskiej pod redakcją Leszka Engelkinga. Wybitny
tłumacz zgromadził w niej wiersze siedemnaściorga poetów reprezentujących
najważniejsze nurty w poezji czeskiej XX wieku. Całość ma układ chronologiczny,
który pozwala zobaczyć, jakich metamorfoz doznała ta poezja między końcem XIX a
początkiem XXI wieku. Od przedstawienia parnasistów i klasycystów (Vrchlický i
Seifert) i odłamu katolickiego (Deml) Engelking przechodzi do poetów, którzy
zrywali z poetykami proponowanymi przez ich poprzedników. Choćby do Vladimira
Holana, gustującego w mrocznej, hermetycznej poezji, który przygotował grunt
pod dwie najważniejsze czeskie grupy poetyckie XX wieku – Grupę 42 (Kolař,
Blatný, Kainar i Haukova) oraz Grupę Ra wyraźnie inspirującą się surrealizmem.
Po prezentacji Miroslava Holuba, twórcy niezwykle osobnego i zarazem najszerzej
chyba znanego, przychodzi miejsce na undergroundowe wiersze Egona Bondy’ego i
czarną groteskę Ivana Wernischa. Antologię zamyka dwóch autorów zaliczanych w
poczet czeskiego postmodernizmu – Michal Ajvaz i Jáchym Topol. Od formalizmu do
fantastyki – podróż po poezji czeskiej, w którą zabiera nas Engelking, przekonuje,
że z pewnością wiersze te nie ustępują w niczym prozie, a różnorodnością
propozycji biją ją na głowę.
Każdy antologista musi się
zmierzyć z pytaniem o wybór autorów reprezentujących daną dziedzinę sztuki.
Leszek Engelking również nie uniknie takich pytań – w jego książce brakuje tak
ważnych dla literatury czeskiej twórców jak František Halas czy Vitĕzslav
Nezval, twórczość poetycka Seiferta ograniczona jest do jego późnych utworów
(ten brak razi szczególnie – silny nurt poetyzmu nie ma tu bowiem żadnego
reprezentanta). Brakuje poetyckich początków Hrabala, które miały wpływ na jego
późniejszą twórczość prozatorską. Nie ma znanego w Polsce Miloša Doležala, jest
za to mało popularny nawet w Czechach Petr Mikeš. Nie można jednak czynić
Engelkingowi żadnych zarzutów – jego antologia ma wymiar osobisty i nie zgłasza
pretensji do ukazania pełni czeskiej poezji współczesnej. „Maść przeciw poezji”
pozostaje tym samym znakomitą lekcją poezji, która domaga się głębszego
poznania.
Leszek Engelking
„Maść przeciw poezji. Przekłady z
poezji czeskiej”
Biuro Literackie, Wrocław 2008
(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz