Tak jak w debiutanckim tomie
prozy "Big Mac", tak również w "Depeche Mode" autor
obserwuje współczesny świat oczyma młodego człowieka, w ten specyficzny sposób,
w którym dogłębna fascynacja każdym, najdrobniejszym nawet przejawem życia (a
zwłaszcza tej jego strony, która związana jest z zabawą) łączy się z niechęcią,
nieufnością czy też pogardą dla wszystkiego, co związane z dorosłością i
właściwą jej stabilizacją. Nienawidzę
wszystkich, którzy przekroczyli czterdziestkę i już zdążyli okopać się na
zielonych wzgórzach tego życia, w dodatku po ich słonecznej stronie -
konstatuje narrator "Depeche Mode".
Dwie podstawowe rzeczy odróżniają
wszakże "Depeche Mode" od pierwszej książki Żadana. Główna różnica
dotyczy konstrukcji formalnej - "Big Mac" był zbiorem opowiadań,
"Depeche Mode" to powieść. I niestety widać, że przejście od formy
krótkiej do bardziej pojemnej nie przeszło bezboleśnie. Główny pomysł fabularny
(sam w sobie ciekawy narracyjnie i pozwalający na wiele obserwacji) okazał się
niezbyt nośny, po prostu nie starczył na całą książkę, dlatego Żadan obudował
część podstawową epizodami, które niekiedy (choć interesujące) nie łączą się z
główną akcją, a w kilku przypadkach są wyłącznie pustymi wypełniaczami.
Druga różnica jest o wiele
bardziej istotna i dotyczy scenerii, w której rozgrywa się opowieść. Teksty z
"Big Maca" były fabularyzowanymi notatkami z pobytu na zagranicznych
stypendiach, w "Depeche Mode" Żadan wraca do korzeni. I bardzo
dobrze! Bo przygody z okresu dojrzewania przypadającego na początek lat
dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku są o wiele ciekawsze od uładzonego świata
Zachodu. No i jeszcze ten Charków, najdalej na wschód wysunięta metropolia
Ukrainy, właściwie przyczółek Rosji. Silą tej powieści są właśnie te migające w
tle obrazy - budzący się na gruzach komunizmu, nieudolnie raczkujący
"kapitalizm", pierwsze agencje reklamowe, młodzieżowe programy
radiowe, jakaś drobna kontrabanda, uliczny handel, a wszystko w postindustrialnej,
przygnębiającej scenerii. Ogromne, opuszczone fabryki, ciągnące się w
nieskończoność tory tramwajowe - to robi wrażenie!
Serhij Żadan
"Depeche Mode"
tłum.
Czarne, Wołowiec 2006
(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz