FANTASMAGORIE - Patrik Ouředník "Dogodna chwila, 1855"
Podstawowy
problem z utworami Patrika Ouředníka polega na tym, że nie wolno traktować ich
serio. „Europeana”, najgłośniejsza książka czeskiego pisarza (opublikowana w
Polsce przed trzema laty), jest tego najlepszym przykładem. Zwięzła historia XX
wieku – jak głosi jej podtytuł – została ukazana w taki sposób, jakby opowiadał
o niej osobnik lekko upośledzony psychicznie. Dramatyczne wydarzenia ubiegłego
stulecia z premedytacją zostały opisane językiem najprostszym z możliwych, na
dodatek w nadzwyczaj chaotyczny sposób. Nagłe zmiany tematów, dalece posunięta
dezynwoltura w przytaczaniu faktów i traktowanie oczywistych nonsensów z
najwyższą powagą – to główne wyznaczniki tej książki. W efekcie zdębiały
czytelnik nie wiedział – śmiać się czy płakać. „Europeana” uzyskała w 2001 roku
miano czeskiej „Książki Roku” i została przetłumaczona na wiele języków,
podobno jednak niektórzy krytycy mieli kłopot z jej odpowiednim odczytaniem.
W swojej
najnowszej książce wszechstronny twórca (Ouředník jest autorem wierszy, opowiadań,
powieści, esejów, baśni i słowników; zajmuje się również tłumaczeniami) obrał
podobną strategię. W odróżnieniu od swojej poprzedniczki, „Dogodna chwila, 1855” nie potrzebuje jednak
aż tak dużej dozy odautorskiej ironii, albowiem już jej temat – tworzenie przez
Europejczyków pierwszych anarchistycznych komun w Brazylii – sam w sobie jest
dość absurdalny. Absurd ów jest przez autora dawkowany stopniowo – pierwsza
część książki, mająca formę listu założyciela i głównego ideologa nowego ruchu
do pewnej damy z wyższych sfer, stylizowana jest na poważny wykład z dziejów
myśli polityczno-społecznej. Szybko jednak orientujemy się, że pisany wysokim
stylem list odsłania prawdziwy charakter zarówno jego autora, jak też całej
głoszonej przez niego pseudoideologii. Oto pewien weterynarz z Pizy dostał
kosza od wiedeńskiej arystokratki, a jej rekuza stała się dla niego powodem do
namysłu nad niesprawiedliwością świata. Roi więc sobie marzenia o ucieczce od
rzeczywistości przesiąkniętej zdziczałymi obyczajami. Planuje dezorganizację
życia społecznego: „Rozbudźmy w ludziach sprzeciw wobec życia w małżeństwie, w
domowym stadle, w mieście, w cywilizacji; a poczują wtedy niebywałą błogość, że
mogą swobodnie przebywać ze swymi bliźnimi gdziekolwiek na świecie, tam, gdzie
wykarmi ich ziemia. Wolność zastąpi niewolnictwo, wspólnota mordowanie,
zazdrość i zawiść”. Brzmi obiecująco, przynajmniej w teorii, która zakłada
wolność jednostki, swobodę obywatelską, prawo do samostanowienia, wolną miłość
i wyzwolenie kobiet. Starszy Brat, jak nazywają założyciela jego wyznawcy,
proklamuje zatem utworzenie w 1855 roku (tytułowa „dogodna chwila” – moment
domniemanego upadku cywilizacji) w sercu Brazylii osady „Fraternitas”, siedziby
wspólnoty, która zapoczątkuje nowy ład na Ziemi.
Praktyka
wyglądała jednak nieco inaczej, o czym przekonuje, stanowiący drugą część
ksiązki, dziennik jednego z osadników. Zapiski, robione ręką naiwnego
prostaczka („W Hawrze znajduje się duży port i muzeum, w którym są statki”),
dzięki bezpośredniemu stylowi, przypominającemu narrację „Europeany”, w
brutalny sposób pokazują upadek utopijnej idei. Anarcho-socjalistyczna komuna,
mająca w zamierzeniu skupiać jednostki świadomie dążące do samodoskonalenia,
okazała się zbieraniną przypadkowych ludzi, bądź to uciekających przed prawem,
bądź liczących na szybkie wzbogacenie się, ewentualnie na erotyczne przygody.
Komuna okazała się mrzonką – zgromadzenia zamieniły się w kłótnie, wolna miłość
w prostytucję – ale nie mogło być inaczej, skoro jej założyciel tylko raz
skontrolował własne dzieło, albowiem główna jego rola polegała na sprawdzaniu
swojego konta systematycznie zasilanego przez brazylijski rząd w zamian za
sprowadzanie nowych osadników.
Kompromitacja
idei, demokracja zamieniona w demagogię, nowy świat, który stał się karykaturą
starego i społeczny egalitaryzm, w myśl którego wszyscy są równi, ale niektórzy
równiejsi od innych - doskonale znamy to z innych lektur. Sukces Ouředníka nie
zasadza się na oryginalności tematu, lecz bazuje na wybornej stylistyce i
maestrii języka. Zderzając dwa punkty widzenia, autor, a wraz z nim i
czytelnik, bawi się doskonale tworzonymi przez siebie fantasmagoriami.
Patrik Ouředník
"Dogodna
chwila, 1855"
tłum. Jan
Stachowski
Pogranicze, Sejny
2007
(tekst ukazał się pierwotnie w "Dzienniku. Polska-Europa-Świat")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz