Michal Viewegh, korzystając z poetyki kolorowych pism kobiecych, przedstawia
obyczajowy portret naszych południowych sąsiadów
Przy recenzowaniu "Mężczyzny
idealnego" Michela Viewegha pojawia się kilka problemów, które trzeba
sobie od razu wypunktować. Po pierwsze: książka ta wyszła rok temu pod innym
tytułem ("Powieść dla kobiet"), obecne wydanie powiązane jest z
premierą filmu opartego na tym materiale. Inicjatywa cenna marketingowo, która
- miejmy nadzieję - przełoży się również na nagłośnienie nazwiska czeskiego
pisarza. Dochodzimy tutaj do drugiego ciekawego problemu, którym jest
popularność Viewegha. W Czechach jest on najgłośniejszym obecnie pisarzem, w
ciągu 15 lat wydał 17(!) książek, które z miejsca stawały się bestsellerami, a
na ich podstawie kręcono filmy przynoszące znaczne zyski. Dlaczego zatem
Viewegh nie może się przebić na naszym rynku? Wszak "Mężczyzna
idealny" to juz czwarta książka Czecha przetłumaczona na polski. Odpowiedź
zdaje się tkwić w kolejnym problemie - otóż Viewegh jest postacią, której
polskiej literaturze brakuje. To pisarz środka, którego czytają zarówno wymagający
czytelnicy, jak i publiczność masowa, łaknąca rozrywki na innym poziomie.
Viewegh jest - choć brzmi to dość paradoksalnie - kimś pomiędzy Pilchem a
Grocholą. "Mężczyzna idealny"
to doskonały przykład takiego połączenia - Viewegh opowiada dość prostą miłosną
historię, z typowymi dlań współczesnymi atrybutami á'la Bridget Jones, a przy
tym nie traci ironicznego zacięcia oraz pozwala sobie na literackie gry. To
czytadło, które dla jednych pozostaje tylko romansem, a dla innych jest zabawą
ośmieszającą pewne narracyjne konwencje. Całość czyta się z narastającą zazdrością
- kiedy i u nas pojawi się ktoś podobny?
Michal Viewegh
"Mężczyzna idealny"
tłum. Julia Boratyńska
Zysk, Poznań 2006
(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz