czwartek, 29 marca 2012

PIECHOTĄ WZDŁUŻ GRANIC - Wolfgang Büscher "Podróż przez Niemcy"


W 2001 roku 50-letni wówczas dziennikarz niemiecki Wolfgang Büscher, autor jednej reporterskiej książki, wpadł na szatański w swojej ryzykowności pomysł. Zapragnął przebyć piechotą drogę z Berlina do Moskwy, bagatela – 3000 kilometrów. Droga przez Niemcy, Polskę i Białoruś do Rosji miała być powtórzeniem wojennej eskapady jego dziadka, który zginął na tym szlaku. Samotna wędrówka, fizyczne odczuwanie drogi połączone z baczną obserwacją posłużyło Büscherowi za punkt wyjścia do opisania tej wędrówki. Powstała w ten sposób książka niezwykła. „Berlin-Moskwa. Podróż na piechotę” wykracza poza granice znanych dotychczas gatunków literackich. To dziennik podróży, reportaż, pamiętnik, esej i proza poetycka w jednym. Za patronów pisarstwa Büschera uznać można Nicolasa Bouviera, Blaise’a Cendrarsa czy słynnego niemieckiego reżysera Wernera Herzoga, który kiedyś, w intencji wyzdrowienia filmowej krytyczki Lotte Eisner wyprawił się z Monachium do Paryża. Wydana w Niemczech w 2003 roku książka Büschera szybko stała się bestsellerem, była zresztą komplementowana przez samego Herzoga: „Od lat nikt nie pisał w Niemczech takiej prozy”.
Dwa lata później ukazuje się następna książka Büschera, będąca zapisem jego kolejnej podróży. Czytelnicze zainteresowanie znacznie przerosło w jej przypadku szum wokół literackiej podróży do Moskwy, albowiem tym razem dziennikarz wybrał się w podróż dokoła własnego kraju. Polski tytuł książki („Podróż przez Niemcy”) nieco fałszuje jej zawartość, albowiem Büscher podróżuje WZDŁUŻ niemieckich granic, jakby chciał ogarnąć swój kraj ze wszystkich stron, zamknąć go między kartami książki. Jest to zatem podróż nie tyle „przez Niemcy”, co przez coś, co można uznać za niemiecką duszę we wszystkich jej aspektach. Autor zatacza koło wokół Niemiec poruszając się po terenach przygranicznych, nierzadko przekracza niewidzialną linię demarkacyjną, co umożliwia mu przyjęcie osobliwego punktu widzenia. Jest „swojakiem”, Niemcem patrzącym na swój kraj z niemożliwą do uniknięcia w takich sytuacjach narodową dumą, z drugiej jednak strony przyjmuje czasami spojrzenie z zewnątrz, chłodne i obiektywne. Niekiedy – twierdzi Büscher – widać wtedy o wiele więcej.
Büscher rozpoczyna swoją podróż wczesną jesienią, a wędrówkę wokół Niemiec „domyka” w święta Bożego Narodzenia. Nieprzypadkowo. Büscher jest mistrzem minimalizmu. Im trudniej, tym lepiej. Błoto, nieustający deszcz, wreszcie śnieżyca – włóczęga w takich warunkach jest dla niego najlepsza, metafizyczna idea podróży mówi bowiem, że trzeba dać z siebie jak najwięcej, by dotknąć absolutu. Dlatego też Büscher omija wygodne hotele, kurorty i turystyczne szlaki, wybiera Niemcy, o których istnieniu wielu mieszkańców kraju nad Renem nie ma nawet pojęcia, Niemcy przypominające raczej Rumunię, wsie i miasteczka, w których czas się zatrzymał pół wieku temu, wyludnione tereny. W swoim upodobaniu do mniej folderowej strony rzeczywistości przypomina nieco Andrzeja Stasiuka.
W stosunku do podróży do Moskwy, zataczając koło wokół Niemiec wprowadził Büscher znaczącą innowację – porusza się nie tylko na piechotę, ale również krótkie odcinki pokonuje zdezelowanymi pociągami i lokalnymi autobusami, łączącymi pobliskie miasteczka. Wymaga tego idea książki, która, poza próbą dotarcia do własnego wnętrza, ma również na celu zmierzenie się z demonami mniej prywatnymi. Dlatego też Büscher bezustannie podsłuchuje, dopuszcza swoich rodaków do głosu, pozwala im opowiadać historie naznaczone lokalnym kolorytem. Zachowuje się trochę jak etnograf zbierający zapomniane opowieści, słuchający ich z niebywałą uwagą. Rezultat jest zdumiewający – Büscher wydobył na światło dzienne inne Niemcy, Niemcy „negatywowe”, ale jakże prawdziwe!
Polskiego czytelnika lektura „Podróży przez Niemcy” może wprawić w osłupienie. Pomni wiecznych animozji polsko-niemieckich i pamiętający o wielowiekowych sporach moglibyśmy się spodziewać, że wędrówka wzdłuż granicy na Odrze i Nysie da autorowi asumpt do rozliczenia się z niewygodnym sąsiadem. Tymczasem nic z tego, podróż wzdłuż polskiej granicy nie jest szczegółowo opisana (wędrówka wzdłuż granicy czesko- niemieckiej, o połowę krótszej od polsko-niemieckiej, została przez autora opisana o wiele szerzej). Trochę szkoda – i literackiego opisu, i spojrzenia z zewnątrz. Z drugiej jednak strony – może wreszcie staliśmy się zwyczajnym, neutralnym sąsiadem? Normalniejemy?

Wolfgang Büscher
:"Podróż przez Niemcy"
tłum. Renata Makarska
Czarne, Wołowiec 2007

(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz