czwartek, 29 marca 2012

WIEDEŃ - WYSPA BEZLUDNA - Thomas Glavinic "Za sprawą nocy"


Nieoczywista, pełna emocjonalnego chłodu powieść Thomasa Glavinicia to metafizyczna rozprawka o samotności ubrana w kostium fantastyki

Współcześni artyści austriaccy nie lubią ludzi. Więcej nawet – nie lubią świata. Przede wszystkim jednak nie lubią własnego kraju. A przecież ledwie 100 lat temu z okładem Wiedeń był stolicą beztroski, radosnego blichtru i zanurzania się w radości życia. Przechadzki po Praterze, tort Sachera, filharmonicy wiedeńscy, „Nad pięknym, modrym Dunajem”. Żyć, nie umierać. A potem wszystko nagle się skończyło – upadek cesarstwa, anschluss Austrii, wojna i powolne odbudowywanie normalności. Dawnej świetności nie udało się wszak Austriakom odzyskać nigdy. Obecnie jest tam dostatnio, schludnie, mieszczańsko. Nudno. Jak w wielu krajach zachodniej Europy. Dlaczego więc właśnie austriackim artystom ta nuda aż tak zalazła za skórę? Garść przykładów. Dzieła Thomasa Bernharda, krytykujące „katolicko-narodowo-socjalistyczne” oblicze Austrii. Demaskatorska skandalistka Elfriede Jelinek (jak na ironię – jedyna przedstawicielka austriackiej literatury w gronie noblistów). Film? Michael Haneke i Ulrich Seidl, krytycy sytego mieszczaństwa, pod maską którego czai się zło. O akcjonistach wiedeńskich nawet nie wspomnę.
Thomas Glavinic, nadzieja nowej austriackiej prozy, w wydanej właśnie po polsku powieści „Za sprawą nocy” przedstawia własną teorię na temat kompleksu Austriaków. To „przerasowienie”, termin zaczerpnięty z kynologii, tłumaczący dlaczego małe psy rzucają się bezmyślnie na osobniki dwa-trzy razy od nich większe. Otóż ich psychika nie zarejestrowała faktu, że po kilku stuleciach mieszania ras nie mierzą już 90 centymetrów, a zaledwie 30. Być może Austriacy również nie zauważyli, że ich świat się zmienił? Jonasz, 35-letni dekorator wnętrz z Wiednia, bohater powieści Glavinicia, nie może nie dostrzec istotnej zmiany, która zaszła na świecie nocą 4 lipca 2006 roku. Tejże nocy z powierzchni Ziemi zniknęli wszyscy ludzie oprócz niego. Skąd my to znamy? Choćby z powieści innego (jakże by inaczej!) Austriaka, niesłusznie niedocenionego w Polsce Herberta Rosendorfera, którego nazwisko Glavinic przywołuje nawet w tekście. O ile jednak Rosendorfer w swoim „Wielkim solo Antona L.” w tajemniczej katastrofie upatrywał pretekstu do cokolwiek satyrycznego rozwoju fabuły, o tyle Glavinic jest śmiertelnie poważny.
Jonasz przypomina swojego biblijnego imiennika, który odstąpił od powierzonego mu zadania i za karę znalazł się w brzuchu wieloryba. Kara rzucona w nocy na powieściowego Jonasza jest nieporównywalnie większa – to absolutna, kosmiczna wręcz samotność. Co jednak ją spowodowało, czemu lub komu Jonasz się przeciwstawił, jaki związek z tym wszystkim mają jego nocne koszmary? Powieść Glavinicia, choć pełna literackich odniesień, przypomina raczej współczesny film. Po trosze jest horrorem w rodzaju „Kręgu”, po trosze studium wyobcowania i upadlająca bohatera psychodramą a’la „Tajemnica Aleksandry” (ponadto w obu tych filmach, jak również w powieści Glavinicia, istotną rolę odgrywają kasety video), po trosze thrillerem na wzór fincherowskiej „Gry”. Przede wszystkim jednak przypomina filmy Davida Lyncha – niepokojące, tajemnicze, nieoczywiste. Glavinic niczego nie wyjaśnia, potęguje za to grozę i poczucie wyobcowania oraz mnoży zagadki. Nie dowiemy się, dlaczego Jonasz został wplątany w tę historię, nie dowiemy się, czy jego przechadzki po opustoszałym Wiedniu przyniosą jakiś skutek. I co z tym wszystkim wspólnego ma Austria? Coś ma z pewnością. „Kiedy się porównało Austrię sprzed kilku jeszcze tygodni z tą sprzed stu lat, nie można już było utrzymywać, że nie ma żadnej różnicy” – pisze Glavinic, a czytelnik czuje wyraźnie, że może Jonasz nie jest aż tak niewinny na jakiego wygląda.

Thomas Glavinic
„Za sprawą nocy”
tłum. Alicja i Jacek St. Burasowie
PIW, Warszawa 2008

(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz