Niedokończona i grzesząca literacką naiwnością debiutancka powieść Aleksandra Sołżenicyna „Kochaj rewolucję!” jest zaskakującym wprowadzeniem do twórczości i życia rosyjskiego pisarza
Utwór „Kochaj rewolucję!” Aleksander Sołżenicyn zaczął
pisać w 1941 roku. Przyszły noblista miał wówczas 23 lata, ukończył właśnie
studia matematyczne, przez kilka miesięcy nauczał tego przedmiotu w szkole.
Dodatkowo studiował zaocznie filozofię i marzył o rozpoczęciu kariery
literackiej. Pierwszym krokiem ku zrealizowaniu tego marzenia miało być
opowiadanie o młodym, żarliwym patriocie, które zaczął pisać w obozie
wojskowym. Pracy nad rozpoczętym tekstem nie ukończył – najpierw trafił na
front, a później do moskiewskiego więzienia za szkalowanie Stalina. W 1946 roku
został przeniesiony do specwięzienia Marfino, gdzie przetrzymywano naukowców.
Tam przekształcił zarzucone opowiadanie w powieść, jednak i jej nie ukończył –
przeniesiono go bowiem do łagru w Kazachstanie. Do prac nad rękopisem,
przechowanym przez jedną z jego współpracownic z Marfino, zabrał się ponownie
po powrocie ze zsyłki w 1958 roku. Sołżenicyn zredagował wówczas całość tekstu
oraz dopisał fragmenty dwóch kolejnych rozdziałów. Pomimo drobiazgowego
rozplanowania dalszego przebiegu akcji powieści nigdy nie dokończył.
Czy warto
zatem dziś czytać ten młodzieńczy, pisany na raty i niedokończony utwór? Z całą
pewnością, albowiem jest on doskonałym przyczynkiem do prześledzenia nie tylko
drogi twórczej autora słynnego „Archipelagu GUŁag”, ale również do próby
zrozumienia jego wyborów życiowych. „Kochaj rewolucję!” jest utworem o
wyraźnych rysach autobiograficznych – Gleb Nierżin, bohater książki, jest
równolatkiem autora, podobnie jak Sołżenicyn ukończył matematykę oraz jest
idealistycznym do bólu wyznawcą komunizmu. Obaj mają podobny światopogląd,
typowy dla ich generacji: „Całe ich pokolenie urodziło się po to, żeby
przenieść Rewolucję z jednej szóstej Ziemi na całą Ziemię”. Tutaj jednak drogi
bohatera oraz autora rozchodzą się – Nierżin marzy o zasileniu szeregów Armii
Czerwonej i dokonaniu na froncie odważnych czynów, Sołżenicyn ich rzeczywiście
dokonuje (za postawę w walce pisarz otrzymał Order Wojny Ojczyźnianej drugiego
stopnia, Order Czerwonej Gwiazdy oraz awans do stopnia kapitana artylerii).
Naiwność Nierżina w kwestii utopijnego idealizmu patriotycznego jest
nieskończona, Sołżenicyn szybko przekonuje się o złudności swoich marzeń, gdy
ponad 10 lat musi spędzić w więzieniach i na zesłaniu za przejrzenie na oczy i
skrytykowanie stalinowskich praktyk. Wiara Nierżina w komunistyczny ustrój jest
niezachwiana, jego brak wątpliwości i entuzjazm trąci irytującą naiwnością, ale
jest to też naiwność młodego pisarza, jeszcze sprzed doświadczeń z ustrojem
totalitarnym. Prawdopodobnie dlatego Sołżenicyn nie dokończył powieści – po
piętnastu latach od jej rozpoczęcia nie czul już żadnego związku z jej
bohaterem i sposobił się już do prac nad swoimi najgłośniejszymi,
oskarżycielskimi w tonie dziełami – „Jednym dniem Iwana Denisowicza” i
„Archipelagiem „GUŁag”.
Historia
debiutanckiej powieści Sołżenicyna ma zaskakujący epilog. Książka ukazała się w
Rosji w 1999 roku, a więc pięć lat po powrocie autora do kraju z przymusowej
emigracji. Sołżenicyn, który przecież spędził wiele lat na zesłaniu i został
wydalony z kraju, powrócił do niego jako wielkoruski nacjonalista. Okazuje się,
że młodzieńczy idealizm Nierżina był przez cały czas bliski pisarzowi, który
nie zrozumiał lekcji, że każda rewolucja pożera własne dzieci. Widocznie
idealizm jest nieuleczalny, zwłaszcza w odwiecznie imperialistycznej Rosji.
Aleksander Sołżenicyn
„Kochaj rewolucję!”
tłum. Ewa Skórska-Filip
Prószyński i S-ka, Warszawa 2009
(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz