czwartek, 29 marca 2012

WIECZNA IDEA REWOLUCJI - Aleksander Sołżenicyn "Kochaj rewolucję!"


Niedokończona i grzesząca literacką naiwnością debiutancka powieść Aleksandra Sołżenicyna „Kochaj rewolucję!” jest zaskakującym wprowadzeniem do twórczości i życia rosyjskiego pisarza


Utwór „Kochaj rewolucję!” Aleksander Sołżenicyn zaczął pisać w 1941 roku. Przyszły noblista miał wówczas 23 lata, ukończył właśnie studia matematyczne, przez kilka miesięcy nauczał tego przedmiotu w szkole. Dodatkowo studiował zaocznie filozofię i marzył o rozpoczęciu kariery literackiej. Pierwszym krokiem ku zrealizowaniu tego marzenia miało być opowiadanie o młodym, żarliwym patriocie, które zaczął pisać w obozie wojskowym. Pracy nad rozpoczętym tekstem nie ukończył – najpierw trafił na front, a później do moskiewskiego więzienia za szkalowanie Stalina. W 1946 roku został przeniesiony do specwięzienia Marfino, gdzie przetrzymywano naukowców. Tam przekształcił zarzucone opowiadanie w powieść, jednak i jej nie ukończył – przeniesiono go bowiem do łagru w Kazachstanie. Do prac nad rękopisem, przechowanym przez jedną z jego współpracownic z Marfino, zabrał się ponownie po powrocie ze zsyłki w 1958 roku. Sołżenicyn zredagował wówczas całość tekstu oraz dopisał fragmenty dwóch kolejnych rozdziałów. Pomimo drobiazgowego rozplanowania dalszego przebiegu akcji powieści nigdy nie dokończył.
Czy warto zatem dziś czytać ten młodzieńczy, pisany na raty i niedokończony utwór? Z całą pewnością, albowiem jest on doskonałym przyczynkiem do prześledzenia nie tylko drogi twórczej autora słynnego „Archipelagu GUŁag”, ale również do próby zrozumienia jego wyborów życiowych. „Kochaj rewolucję!” jest utworem o wyraźnych rysach autobiograficznych – Gleb Nierżin, bohater książki, jest równolatkiem autora, podobnie jak Sołżenicyn ukończył matematykę oraz jest idealistycznym do bólu wyznawcą komunizmu. Obaj mają podobny światopogląd, typowy dla ich generacji: „Całe ich pokolenie urodziło się po to, żeby przenieść Rewolucję z jednej szóstej Ziemi na całą Ziemię”. Tutaj jednak drogi bohatera oraz autora rozchodzą się – Nierżin marzy o zasileniu szeregów Armii Czerwonej i dokonaniu na froncie odważnych czynów, Sołżenicyn ich rzeczywiście dokonuje (za postawę w walce pisarz otrzymał Order Wojny Ojczyźnianej drugiego stopnia, Order Czerwonej Gwiazdy oraz awans do stopnia kapitana artylerii). Naiwność Nierżina w kwestii utopijnego idealizmu patriotycznego jest nieskończona, Sołżenicyn szybko przekonuje się o złudności swoich marzeń, gdy ponad 10 lat musi spędzić w więzieniach i na zesłaniu za przejrzenie na oczy i skrytykowanie stalinowskich praktyk. Wiara Nierżina w komunistyczny ustrój jest niezachwiana, jego brak wątpliwości i entuzjazm trąci irytującą naiwnością, ale jest to też naiwność młodego pisarza, jeszcze sprzed doświadczeń z ustrojem totalitarnym. Prawdopodobnie dlatego Sołżenicyn nie dokończył powieści – po piętnastu latach od jej rozpoczęcia nie czul już żadnego związku z jej bohaterem i sposobił się już do prac nad swoimi najgłośniejszymi, oskarżycielskimi w tonie dziełami – „Jednym dniem Iwana Denisowicza” i „Archipelagiem „GUŁag”.
Historia debiutanckiej powieści Sołżenicyna ma zaskakujący epilog. Książka ukazała się w Rosji w 1999 roku, a więc pięć lat po powrocie autora do kraju z przymusowej emigracji. Sołżenicyn, który przecież spędził wiele lat na zesłaniu i został wydalony z kraju, powrócił do niego jako wielkoruski nacjonalista. Okazuje się, że młodzieńczy idealizm Nierżina był przez cały czas bliski pisarzowi, który nie zrozumiał lekcji, że każda rewolucja pożera własne dzieci. Widocznie idealizm jest nieuleczalny, zwłaszcza w odwiecznie imperialistycznej Rosji.
  
Aleksander Sołżenicyn
„Kochaj rewolucję!”
tłum. Ewa Skórska-Filip
Prószyński i S-ka, Warszawa 2009

(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy") 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz