czwartek, 29 marca 2012

PIELEWIN, CZYLI UCZTA - Wiktor Pielewin "Święta księga wilkołaka"


Fantasta, postmodernista i ironista Wiktor Pielewin tym razem przeszedł sam siebie. Bohaterką jego najnowszej powieści jest lisica A Huli, licząca sobie około 2000 lat (!) potomkini chińskich bóstw, która we współczesnej Moskwie, pod postacią pięknej siedemnastoletniej dziewczyny, pracuje jako prostytutka (!!). Swoich klientów hipnotyzuje wyciągniętym znienacka ogonem i stwarza w ich mózgach doskonałą iluzję seksualnych uciech (!!!). Pewnego razu spotyka generała KGB, który jest właściwie wilkołakiem (!!!!) i traci z nim dziewictwo (!!!!!). Na dodatek wymądrza się na każdy temat, szpikując swoje wypowiedzi cytatami z myślicieli i pisarzy, których - na przestrzeni wieków - miała okazję poznać. Do tego jeszcze ta sylogistyczna buddyjska quasifilozofia! Taki poziom absurdu ciężko byłoby przełknąć, gdyby nie dwie rzeczy. Po pierwsze, Pielewin stosuje stary (sprawdzony przez siebie w "Małym palcu Buddy") literacki chwyt - dystansuje się od tekstu, zaznaczając we wstępie, iż jest to znaleziony rękopis. Dzięki temu może pozwolić sobie na fabularne szaleństwa oraz autoironicznie kpiny, twierdząc, że wzmiankowany tekst nie zasługuje oczywiście na poważną analizę literaturoznawczą czy krytyczną[...]. A pseudoorienatlna metafizyka, której znajomością autor usiłuje epatować podobnych sobie smętnych nieudaczników, u poważnych ludzi może wywołać tylko uśmiech politowania. Po drugie, tę fantasmagoryczną historię ubarwia krytycznym obrazem "młodej Rosji" czy analizą kulturową nowożytnego świata. Swoistą, oczywiście - wierni czytelnicy Pielewina wiedzą doskonale, co może powstać w wyniku połączenia ogromnej wyobraźni i specyficznego poczucia humoru. Ot, choćby prezerwatywa Brzytwa Ockhama z hasłem reklamowym "nie należy mnożyć bytów bez konieczności"... 

Wiktor Pielewin
"Święta księga wilkołaka"
tłum. Ewa Rojewska-Olejarczuk
W.A.B., Warszawa 2006

(tekst ukazał się pierwotnie w "Przekroju")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz