Powieść
Julii Franck jest próbą zgłębienia psychologicznych motywacji rządzących
niezrozumiałymi decyzjami życiowymi. Pikanterii dodaje fakt, że „Południca”
oparta jest na historii rodziny autorki
.
Historia
opowiedziana w powieści „Południca” przez Julię Franck, niezwykle popularną
niemiecką pisarkę, jest wielopiętrową opowieścią o życiowej traumie
przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Wszystko zaczęło się od rodziców
Heleny, głównej bohaterki powieści. Jej matka była oziębłą, psychicznie chorą
osobą; ojca, który zginął podczas pierwszej wojny światowej, praktycznie nie
znała. Życie w prowincjonalnym Budziszynie nie polepszało sytuacji młodej
Heleny. Wraz ze starszą siostrą Magdą uciekła więc do Berlina, który w latach
20. XX wieku wyrastał na stolicę świata. Atmosfera wielkiego miasta, pełna
wyzywającej wolności, zdawała się być stworzona dla sióstr łaknących wielkiego
świata. Początkowo wszystko szło dobrze – Helena podjęła pracę w szpitalu,
rozwijał się także jej ognisty romans. Potem coś zaczęło się psuć. Kochanek zginął
w wypadku, zaś żydowskie pochodzenie sióstr nie pomagało im żyć w stolicy
państwa zwracającego się ku faszyzmowi. Magda zapłaciła za swoje pochodzenie
oraz seksualną orientację (była lesbijką) najwyższą cenę. Helenie udało się
uniknąć śmierci dzięki małżeństwu z inżynierem-nazistą i zdobyciu nowej
tożsamości – stała się aryjską Alicją, lecz mąż szybko okazał się domowym
tyranem. Niebezpieczeństwo odkrycia
prawdziwej tożsamości Alicji-Heleny zmusiło rodzinę do ucieczki na rubieże
Rzeszy, do bezpiecznego Szczecina, gdzie nikt niepowołany nie powinien
interesować się jej przeszłością. W Szczecinie rodzi się Peter, którego nikt z
rodziców nie potrafi kochać. Te trudną sytuację dodatkowo komplikuje wybuch
wojny. Praca pielęgniarki, która dawała Helenie poczucie godności i moralnej
odnowy, staje się nagle przekleństwem obcowania z ludzkim cierpieniem. Koniec wojny
wymusza na Helenie kolejną ucieczkę – tym razem przed wyzwolicielską armią
radziecką. Pohańbiona, zgwałcona przez radzieckich żołnierzy, Helena wsiada
wraz z dziesięcioletnim wówczas synem do pociągu. W Pasewalku, pierwszym
mieście na Zachód od Odry, Helena porzuca swojego synka i znika…
Fabuła
„Południcy” wydaje się nieprawdopodobna, jednak jest prawdziwa. To podana z
niewielkimi modyfikacjami historia babki i ojca autorki. Sięgnięcie po tak
bolesne i intymne szczegóły z życia swoich przodków wymaga wielkiej odwagi.
Można w nim także upatrywać próby rozwikłania skrzętnie ukrywanych rodzinnych
tajemnic (historię dzieciństwa swojego ojca Julia Franck poznała tuż przed jego
śmiercią), jednakże nieuczciwe byłoby odczytywanie „Południcy” jako powieści
rozrachunkowej czy terapeutycznej. Jest to raczej metafora losów tysięcy
kobiet, które poddane presji sytuacji i niezwykłym życiowym przypadkom,
zatracają macierzyńskie odruchy i zamiast miłości są w stanie przekazać bliskim
jedynie traumatyczne dziedzictwo. To również zakamuflowana opowieść o roli jaką
pełnią kobiety w świecie podporządkowanym męskim pragnieniom, o rezygnacji z
własnych ambicji na rzecz ról narzuconych im przez mężczyzn. W przypadku Heleny
są to niezwykle wymowne role akuszerki (tej, która opatruje rany) i marionetki
(tej, która jest zmuszana do dawania rozkoszy). W niemieckim społeczeństwie
sprzed stu lat kobiety były wtłaczane w te role przez kulturę i obyczaj, wojna
uczyniła kobiece podporządkowanie jedynie bardziej widocznym. Czy można jednak
usprawiedliwiać tym emocjonalne wyjałowienie? Franck nie szuka na szczęście
usprawiedliwienia dla swoich bohaterów, próbuje raczej przeniknąć ich sposób
myślenia i postrzegania świata i to właśnie jest największą zaletą „Południcy”.
Julia Franck
„Południca”
tłum. Krzysztof Jachimczak
W.A.B., Warszawa 2010(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz