Morze Czarne i tereny nad nim położone to – z punktu
widzenia historii kultury i dziejów Europy i Azji – miejsce szczególne. Pomimo
tego wciąż jest to teren, o którym wiadomo niewiele. Teksty zamieszczone w
zbiorze „Odessa transfer” pomagają bliżej poznać czarnomorskie realia.
Jako bohater literacki Morze Czarne zaistniało już u
zarania kultury europejskiej. To właśnie jego wody pokonywał Jazon w drodze po
złote runo. W mitach, legendach i ludowych przesłaniach każdego z krajów leżących
nad brzegiem Morza Czarnego pełni ono funkcję specjalną – jest to miejsce
obdarzone „genius loci”. Niezwykła w swej magiczności siła tego miejsca,
będącego przecież ważnym punktem granicznym (między narodami, kulturami,
religiami, wreszcie kontynentami), wręcz domaga się literackiego opracowania.
„Odessa transfer” to spojrzenie trzynaściorga autorów na
historię i współczesność tego zróżnicowanego regionu, a jednocześnie – dzięki
specyficznemu układowi tekstów –
niezwykła podróż wokół Morza Czarnego. Literacka wędrówka rozpoczyna się
w gruzińskim Batumi i przebiega, zgodnie z ruchem wskazówek zegara, przez
kolejne państwa położone nad czarnomorskim brzegiem (Turcja, Bułgaria, Rumunia,
Ukraina, Rosja), by zakończyć się w Abchazji. Teksty „tubylców” dopełniane są w
tomie przez reportaże literackich podróżników – Andrzeja Stasiuka,
Karla-Markusa Gaussa czy Neala Aschersona i właśnie na przykładzie tego
współistnienia dwóch rodzajów oglądu najpełniej uwidacznia się wewnętrzna
różnorodność basenu Morza Czarnego. Dla przybyszów rejon ten jest
przyciągający, ci jednak, którzy spędzili tam swoje życie, odnoszą się do niego
z rezerwą. Nieprzypadkowo wśród autorów znajduje się wielu emigrantów – ich
stosunek do morza i do ich miejsca na ziemi jest ambiwalentny. Z jednej strony
wiążą się z nimi pierwsze wspomnienia, zawsze przesycone nostalgią, z drugiej
zaś cieniem kładzie się na nich niedawna historia. Morze Czarne, niemal w
całości otoczone przez państwa pozostające pod wpływem komunizmu, staje się
symbolem niemego świadka. Dlatego też słowem przewijającym się w wielu tekstach
jest „ucieczka”. „To miasto zawsze pachniało ucieczką” – pisze o Batumi Aka
Morchiladze. Attila Bartis, który uciekł z dyktatorskiej Rumunii do Węgier,
pozwala sobie na literackie zobrazowanie własnych życzeń, w których jego
ojczyzna znika zatopiona w wodach Morza Czarnego. U innych autorów, którzy nie
są już tak radykalni, mieszanina miłości i nienawiści do Czarnomorza jest także
tematem wiodącym.
Morze Czarne, wraz z leżącymi nad nim państwami, jest
fenomenem pod każdym względem. Na relatywnie niewielkim terytorium mieszają się
przeciwstawne sfery – bogate i biedne, stare i nowe, żywe i martwe. Ten
zadziwiający dualizm, wpisany od zawsze w charakter Morza Czarnego, doskonale
komponuje się z jego biologiczną strukturą (a może wręcz – ujmując rzecz
metaforycznie – z niego wynika). Ogromna różnica zasolenia pomiędzy wodami
powierzchniowymi a głębinowymi powoduje, że przybrzeżne bogactwo wszelkich form
życia sąsiaduje z kompletnie wymarłą głębiną, którą brak tlenu i nadmiar
siarkowodoru zamieniły w prawdziwą czarną dziurę. Czyż nie taki obraz
czarnomorskiej rzeczywistości wyłania się z tych tekstów, gdzie tętniące życiem
Odessa czy Stambuł sąsiadują z pustynnymi, wymarłymi obszarami? Autorzy „Odessa
transfer” starają się uzmysłowić czytelnikowi podstawową prawdę – Morze Czarne
(błękitne na powierzchni, czarne na głębinach) jest tworem paradoksalnym,
złudnym, tajemniczym. To morze przeciwieństw.
„Odessa Transfer. Reportaże znad Morza Czarnego”
Czarne, Wołowiec 2009
(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz