Elfriede
Jelinek w powieści „Dzieci umarłych” proponuje rodakom nieprzyjemny seans
psychoanalityczny, rozdrapując ich rany z przeszłości i smagając współczesne
przywary.
„Dzieci
umarłych” nie są lekkim czytadłem. To powieść gęsta, upstrzona dusznymi
metaforami, pozbawiona dialogów, niemalże afabularna, z bohaterami wyjątkowo
pretekstowymi – akcja (jeśli można tutaj użyć takiego słowa) służy w tym
wypadku przede wszystkim odautorskim dygresjom. Trud czytania tej książki był
zamierzony. „Wyślizguje się państwu z ręki, ale to nie szkodzi” – pisze z
przekąsem o swojej powieści Jelinek. Śliska w „Dzieciach umarłych” jest nie
tylko forma, ale także treść, na którą składa się wiwisekcja austriackiej
ideologii narodowej, a zwłaszcza brzemienia nazizmu oraz jego związków z
katolicyzmem. W zderzeniu ze skarykaturyzowanymi obrazami współczesności demony
z przeszłości widoczne są wyjątkowo wyraźnie.
Powieść Jelinek
przepełniona jest chorobliwą wręcz nienawiścią do własnego kraju – pisarka
okazuje się więc godną następczynią Thomasa Bernharda, głównego krytyka
austriackiej moralności. Tym, co różni Jelinek od Bernharda, jest metryka. 15
lat różnicy między datami urodzin obojga pisarzy przypadło akurat na okres
upadku Austrii, pognębionej końcem monarchii i wojennymi doświadczeniami.
Jelinek (urodzona w 1946 roku) zalicza się do pierwszego powojennego pokolenia,
które z całą siłą odczuło ciążącą na ich przodkach zbrodnię hitleryzmu.
Bohaterowie Jelinek, jak też sama pisarka, są zatem tytułowymi dziećmi
umarłych, a ich życie przypomina żywot zombie – trudno inaczej nazwać
egzystencję na cmentarzysku. To zresztą jedno z najłagodniejszych określeń
Austrii w tej książce – słowa „Austria” i „austriacki” są w niej synonimem
największej ohydy Wymawia się je rzadko,
zazwyczaj ograniczając się do wypowiadanego z odrazą i kpiną zamiennika „ten
kraj”. „Ten kraj zawsze trzymał buzię na kłódkę, a także fason, bada ludzi z
reguły dopiero wtedy, kiedy wpadają już do kubła ze śmieciami”. Jelinek obiera
zatem odmienną strategię – osadzając akcję powieści w podalpejskiej Styrii,
gdzie pamięć o faszyzmie jest wciąż silna, z jednakową uwagą przygląda się
niechlubnej przeszłości Austriaków, jak również ich dzisiejszym przekonaniom. W
obrazie współczesnej Austrii, zwłaszcza tej turystycznej i nieskazitelnie
folderowej, odkrywa głębokie rysy i pęknięcia, dzięki którym widać, że
austriackie upiory są ciągle żywe.
W „Dzieciach
umarłych” jest tyle furii i nienawiści, jakby była to powieść pisana przez
zbuntowanego debiutanta. W rzeczywistości jest zgoła inaczej – powieść Jelinek
została opublikowana w 1995 roku, a więc dwanaście lat po napisaniu przez
austriacką autorkę słynnej „Pianistki” i dziewięć lat przed uhonorowaniem jej
twórczości literacką Nagrodą Nobla. Powieść ta pochodzi więc z okresu, gdy
świadomość literacka Jelinek oraz jej światopogląd były już w pełni
ukształtowane. Krytyka społeczna nie jest zatem w „Dzieciach umarłych” pustym
gestem – to przemyślana w każdym szczególe strategia, na tyle odważna i
precyzyjna, że powieść ta uchodzi za summę twórczości Jelinek. Potwierdzają to
również opinie niektórych krytyków literackich, którzy uznają wręcz „Dzieci
umarłych” za jedną z najważniejszych powieści niemieckojęzycznych XX wieku. Być
może jest to gruba przesada, ale jedno jest pewne – ta powieść nie daje
spokoju.
Elfriede Jelinek
„Dzieci umarłych”
tłum. Agnieszka Kowaluk
W.A.B., Warszawa 2009
(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz