czwartek, 29 marca 2012

GRA W ZBIJANEGO - Michal Viewegh "Zbijany"


Michal Viewegh to najpopularniejszy obecnie czeski pisarz, którego recepta na sukces czytelniczy jest nadzwyczaj prosta – wystarczy do schematu popularnej powieści obyczajowej dołączyć łatwe do przełknięcia wątki romansowe, wszystko zaś podać w luźny i przystępny sposób, doprawić zjadliwą ironią i współczesnym językiem popkultury, by na koniec udowodnić, że jest to zręczna postmodernistyczna literacka zabawa świadomie nawiązująca do „wysokich” tradycji literackich. Dzięki takiej postawie Viewegh stał się pisarzem środka, którego z chęcią czytają zarówno osławione gospodynie domowe, jak i doktoranci filologii czeskiej oraz zdobył sporą popularność (ponad milion egzemplarzy sprzedanych książek, przekłady na 18 języków, liczne adaptacje teatralne i filmowe). Z czasem jednak w twórczości Viewegha zaczął dominować ton nostalgiczny, zaś w jego kolejnych utworach, wciąż jednak przesyconych duchem lekkości, zaczął dominować ton powagi. Ostatnia jego powieść – „Zbijany” – jest tego najlepszym przykładem.
Każda książka Michala Viewegha kryje w sobie autobiograficzny klucz. W przypadku „Zbijanego” nie mogło być inaczej – i tutaj jeden z bohaterów jest, podobnie jak swego czasu autor, szkolnym nauczycielem (znamy ten motyw chociażby z głośnego „Wychowania dziewcząt w Czechach”), jednak w najnowszej powieści osobisty ton sprowadza się przede wszystkim do pozafabularnego punktu wyjścia utworu. Viewegh napisał „Zbijanego” tuż po przekroczeniu czterdziestki i właśnie męski (choć nie tylko) kryzys wieku średniego jest głównym bohaterem tej książki. Aczkolwiek początek nie zdradza aż tak pesymistycznej wymowy – oto szóstka przyjaciół z licealnej ławy, którzy właśnie przekroczyli magiczną granicę czterdziestu lat, wspomina swój beztroski żywot z okresu przedmaturalnego. Są więc szkolne kłopoty, utyskiwanie na pryszcze i otyłość, ale przede wszystkim pierwsze miłości, pierwsze balangi i wspólny start w dorosłe życie. Wszystko w niezobowiązującym i typowym dla Viewegha sosie lekkiej, łatwiej i przyjemnej literatury zaprawionej od czasu do czasu nostalgią lub poważnymi dygresjami. Tyle tylko, że z każdą kolejną stroną – i z kolejnymi latami – nastrój sielanki powoli ustępuje miejsca coraz to bardziej minorowym klimatom. Kolejne spotkania po latach ujawniają całą prawdę o okrucieństwie życia – zamiast wiecznej zabawy są kolejne rozwody i zmarnowane kariery, a pożądane niegdyś kobiety okazują się zmęczonymi matkami ze smutkiem w oczach i mocno pogrubioną figurą. Niektórzy co prawda próbują się przed tym bronić, jak choćby trójka dawnych kolegów, którzy ponownie zamieszkują razem, jednak ich próba ratowania młodości jest już tylko karykaturą dawnych poczynań.
„Zbijany” jest – jak zwykle w przypadku Viewegha – książką niezwykle przemyślaną pod względem formalnym. Rozbicie narracji na szóstkę bohaterów oraz fragmentaryczność i brak chronologii w ujawnianiu poszczególnych epizodów z ich życia pozwalają na utrzymanie tempa opowieści aż do samego końca, umożliwiając czytelnikowi obserwowanie tej swoistej partii niewinnej z pozoru gry, którą jest ludzkie życie. W ujęciu Viewegha tytułowy „zbijany” przeobraża się bowiem z beztroskiej zabawy towarzyskiej ze szczenięcych lat w metaforę nieubłaganego zbliżania się śmierci, która niczym kręgle ostatecznie „zbija” kolejnych uczestników gry.

Michal Viewegh
„Zbijany”
tłum. Jan Stachowski
Świat Literacki, Warszawa 2008

(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz