czwartek, 29 marca 2012

PRYWATNE ŻYCIE ROSJAN - Wiktor Jerofiejew "Rosyjska apokalipsa"


W najnowszej książce Wiktor Jerofiejew po raz kolejny stara się określić tożsamość współczesnych Rosjan. Próby opisu rosyjskiej duszy są – jak zwykle u tego pisarza – zaskakujące, obrazoburcze i piekielnie inteligentne.

Twórczość Wiktora Jerofiejewa jest zobrazowaniem głównej prawdy o literaturze – pisarze poświęceni jednej idei są najbardziej godni uwagi. Naczelną ideą pisarstwa Jerofiejewa jest rosyjskość. Nieważne, czy napisze on powieść, opowiadanie, esej, felieton, list otwarty czy libretto; nieważnie czy będzie opisywał Che Guevarę czy francuską Rivierę – zewsząd wyziera dusza rosyjska. Podobnie jest w najnowszym tomie krótkich utworów prozatorskich  „Rosyjska apokalipsa”. Rosję – powiada Jerofiejew – można kochać lub nienawidzić. Zazwyczaj uczucia te idą w parze. Autor „Dobrego Stalina” potrafi porównać swoją ojczyznę do brudnej dworcowej toalety, a jednocześnie widzieć w niej wielkość. Ta podstawowa sprzeczność rosyjskiej samoświadomości jest głównym tematem „Rosyjskiej apokalipsy”.
Choć w książce pojawiają się takie nazwiska jak Putin, Gorbaczow, Żyrinowski, Chodorkowski, choć mówi się w niej o Biesłanie, Czeczenii i Katyniu, daleko Jerofiejewowi do politykowania – w najnowszych tekstach autor postawił na analizę życia prywatnego współczesnych Rosjan, oczywiście w duchu inteligentnego cynizmu. Rosjanie wyemancypowali się na prywatność dopiero niedawno, ale – jak to w Rosji! – od razu popadli w wielkomocarstwowe skrajności. Jak się bawić, to na całego – mówią mieszkańcy Moskwy, kupując najdroższe samochody, budując największe wille i wydając imprezy, przy których rozpasanie Amsterdamu wydaje się niewinną igraszką. A w tym samym czasie mieszkańcy podmoskiewskich wsi trują się pitym na masową skalę (bo tańszy od bimbru...) płynem hamulcowym lub preparatem do czyszczenia wanien.
Alkohol to zresztą główny składnik rosyjskiej rzeczywistości, o czym pisze Jerofiejew w błyskotliwym eseju „Rozszczepienie wódki”. Wódka zabija rocznie 30 000 Rosjan (dla porównania – w ciągu 10 lat działań wojennych w Afganistanie zginęło „tylko” 14 000 rosyjskich żołnierzy), lecz gdy Gorbaczow wydał antyalkoholowe dekrety niezadowolenie społeczeństwa sięgnęło zenitu. Bez wódki – jak mawiał Breżniew – Rosjanin sobie nie poradzi, z pomocą wódki nie poradzi sobie jeszcze bardziej. To kolejna zagadka rosyjskiej duszy. A takich dychotomii jest wiele – choćby stosunek do pieniędzy. W Rosji jeżeli nie lubisz pieniędzy, jesteś nieudacznikiem, jeśli zaś lubisz – chamem i niegodziwcem, „a w ogóle to nie jesteś Rosjaninem, ponieważ Rosjanie pieniędzy nie lubią”. „Rosyjska apokalipsa”, tak jak rosyjska dusza, pełna jest takich sprzeczności.
W najnowszym tomie Jerofiejew tropi prywatność również na gruncie autobiograficznym – fragmenty o jego małżeństwie i przygotowywaniu się do roli ojca czynią z „Rosyjskiej apokalipsy” jego najbardziej osobistą książkę. W opisie życia rodzinnego Jerofiejew nie stroni od bezpośredniości, która – w oczach niektórych czytelników – może ocierać się o wulgarność. Właśnie szerzenie pornografii i rzekome antyrosyjskie przekonania dały przeciwnikom Jerofiejewa (proputinowska bojówka młodzieżowa „Idący Razem”) asumpt do wpisania go na „czarną listę” współczesnych rosyjskich pisarzy i zorganizowania głośnej akcji topienia jego książek w klozecie ustawionym na Placu Czerwonym. Jerofiejew odpowiedział w swoim stylu – zamieszczonym w „Rosyjskiej apokalipsie” liście otwartym do Putina zatytułowanym wymownie „Gnojenie pisarzy w sraczu”, w którym przywołuje wiecznie żywe powiedzenie Gogola: „Nie ma co winić lustra za to, że odbicie się nie podoba”.

Wiktor Jerofiejew
„Rosyjska apokalipsa”
tłum. Andrzej de Lazari
Czytelnik, Warszawa 2008

(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz