Kalada śmieje się ze swoich bohaterek, one śmieją się z mężczyzn, a
czytelnikom wcale nie jest do śmiechu
Podobno młoda autorka Juhasia
Kalada jest uznawana, jak głosi notka wydawnicza, za najgłośniejszą pisarkę
nowej literatury białoruskiej, a jej debiutancką minipowieść okrzyknięto mianem
"skandalu literackiego dziesięciolecia". Jakże nudna zatem musi być
współczesna literatura białoruska, skoro "Traktor" uznawany jest za
wydarzenie. Ani to książka nowatorska, ani skandalizująca. Ot, zgrabnie
skrojona opowiastka o młodych dziewczętach i dla młodych dziewcząt. Nic ponadto
- czytadełko do przełknięcia w godzinę. Być może Kalada chciała stworzyć
bezpretensjonalną i dowcipną powieść kampusową, ale zamiast utworu, który
odświeżałby tradycję literatury spod znaku Bradbury'ego czy Amisa, wyszedł
raczej prowincjonalny odpowiednik serialowego "Beverly Hills". Tyle
tylko, że z zacięciem artystycznym, albowiem bohaterki Kalady - nijakie i szare
niczym niebo nad Mińskiem - chcą zemścić się na męskim rodzie za własne
niepowodzenia miłosne przy pomocy sztuki. Jak przystało na osoby wypisujące
markerem na drzwiach lodówki frazy z Brodskiego, tworzą opowiadanie, w którym
powołują do życia niejakiego Afanasija - nieszczęśnika będącego uosobieniem
wszelkich samczych wad. Ów szowinistyczny typ lubuje się w uwodzeniu i
porzucaniu kolejnych niewiast, jednakże sfrustrowane autorki stawiają na jego
drodze Maszę Traktor, która za pomocą swojej feministyczno-konceptualnej sztuki
dokona na Afanasiju spektakularnej zemsty. I tyle - autorka, stojąca ponad twórczyniami
opowiadania i ponad własnym tekstem macha nam na pożegnanie. I nic z tego nie
wynika. Błąd w sztuce?
Juhasia Kalada
"Traktor albo błąd w sztuce"
tłum. Katarzyna Kotyńska
Korporacja Ha!art, Kraków 2007
(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz