środa, 28 marca 2012

OSOBISTE CZECHY - Jolanta Piątek "Obrazki z Czech"


Książka Jolanty Piątek jest subiektywnym sprawozdaniem z codziennego życia w Czechach. To interesująca pozycja, która sytuuje się pomiędzy przewodnikiem, dziennikiem a esejem.

Sąsiedzki stosunek Polaków do Czechów zmienił się w ostatnich latach diametralnie. Jeszcze dwie-trzy dekady temu Tadeusz Konwicki narzekał, że potoczna opinia o Czechach zawęża się do stwierdzenia, iż nasi południowi sąsiedzi to „Pepiki, knedlarze, jacyś piwosze bez fantazji, mieszczanie i filistrzy, jednym słowem jacyś Niemcy śród licznych Słowian”, zaś poeta Antoni Pawlak dodawał, że przeciętny Polak żywi irracjonalną pogardę dla „głupich Pepików” i zamykał potoczne wyobrażenie Polaków o południowych sąsiadach w trzech hasłach – knedliki, piwo, Karel Gott. Dodajmy do tego nasze kpiny ze śmiesznego języka i z czeskiej codzienności, w której nikt nic nie wie (jak w czeskim filmie...). Jednakże ostatnio Polacy zakochali się w Czechach i ich kulturze, a czechofilia zatacza coraz szersze kręgi. Oglądamy czeskie filmy, czytamy czeskie książki i jeździmy do Pragi, gdzie przesiadujemy w knajpach. Lubimy o Czechach opowiadać i lubimy o Czechach czytać. Mimo wszystko jednak nie mamy wiele własnej literatury czechoznawczej – poza kilkoma zbiorami esejów i reportaży (Mariusz Surosz, Mariusz Szczygieł) oraz typowymi przewodnikami turystycznymi trudno znaleźć rzetelne źródło informacji o Czechach. Książka Jolanty Piątek wypełnia tę bolesną lukę.
Jest to próba spojrzenia na Czechy nie z pozycji akademicko-reporterskiej czy turystyczno-przewodnikowej, ale wyjątkowo osobistej. Nie może wszak być inaczej w przypadku relacji z 9-letniego pobytu w Republice Czeskiej. Autorka przedstawia bowiem czytelnikowi swoje zmagania z czeską rzeczywistością – od mozolnego oswajania języka (wbrew pozorem nie jest łatwo zrozumieć Czechów) po podstawowe zagadnienia związane z czeską codziennością. Większości zachwytów autorki nad Czechami polscy czytelnicy z pewnością przyklasną („Naprawdę nie wiem, jak oni to robią. Mają metro, autostrady, tramwaje są rzeczywiście wyciszone, autobusy nie ryczą, po torach jeździ nawet pendolino”), trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że życie w Czechach nie jest mimo wszystko usłane różami. Do obecnych i u nas problemów (kradzieże, korki, polityczny zamęt) dochodzą jednak kwestie, o których przeciętny Polak nie ma pojęcia. Piątek zwraca przede wszystkim uwagę na ubóstwo czeskiej kuchni (jak długo można jeść knedliki!) oraz zaopatrzenia sklepów (warzyw praktycznie brak, po prawdziwy chleb trzeba jeździć do Polski). Ostateczna opinia nie różni się jednak od obowiązującego stereotypu – Czechy to po prostu „kraj dla ludzi”.
Swoje raporty z codzienności autorka „Obrazków z Czech” uzupełnia relacjami z krajoznawczych podróży po Republice. Jest to część niezwykle cenna zwłaszcza dla turystów będących miłośnikami historii – Piątek pisze bowiem o zamkach i pałacach (a tych, w doskonale zachowanym stanie, jest w Czechach wyjątkowo dużo), o których milczą wszelkie przewodniki. Podczas swoich podróży wrocławska dziennikarka dociera do miejsc wyjątkowych, jak choćby niepozorna rezydencja, której wnętrza kryją takie skarby jak oryginalne płótna „Sianokosów” Breughla, „Infantki” Velazqueza, „Madonny” Cranacha, obrazy Rubensa, Canaletta oraz rękopisy Beethovena czy partyturę Haendla z adnotacjami Mozarta (obecnie większość zbioru Lobkowiczów – bo o nim mowa – znajduje się w muzeum praskiego zamku na Hradczanach).
Dla każdego, kto planuje weekendowy wypad do Czech (nie mówiąc o dłuższym pobycie), a komu nie wystarcza przewodnik z adresami praskich knajp nastawionych na naciąganie turystów, lektura książki Piątek powinna być obowiązkowa. A dla zapalonych czechofilów będzie to z pewnością spora przyjemność.

Jolanta Piątek
„Obrazki z Czech”
Oficyna Wydawnicza Atut, Wrocław 2011

(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz