Gruzja jako idylliczny i folklorystyczny
raj? Nic z tego – „Adibas” skandalizującego Zazy Burczuladzego pokazuje jej
całkiem inne oblicze.
Jedna litera
robi różnicę – i z markowego Adidasa nagle powstaje Adibas, ubogi krewny oryginalnej
marki, synonim wszelkiej podróbki i fałszerstwa. Cztery paski zamiast trzech i
można już udawać, że trzyma się rękę na pulsie współczesnego, młodzieżowego
stylu życia. Tyle tylko, że założenie adibasów zamiast oczekiwanego awansu
społecznego i towarzyskiego przynosi raczej wstyd i naraża na śmieszność. Z
takich falsyfikatów i nieporozumień składa się gruzińska rzeczywistość, o czym
przekonuje w „Adibasie” Zaza Burczuladze, najbardziej kontrowersyjny, i dzięki
temu najmodniejszy, pisarz gruziński młodego pokolenia.
Powieść
Burczuladzego opowiada o jednym dniu z życia młodego mieszkańca Tbilisi,
typowego reprezentanta współczesnej gruzińskiej młodzieży, czyli pokolenia,
które nie pamięta już socjalizmu i zachłystuje się zachodnią popkulturą. Nie
stać ich na markowe ciuchy z drogich butików, więc zadowalają się podróbkami
lub polują w second-handach na okazje. „Możesz nie znaleźć drugiego kozaka
Chanel do pary albo dżinsy Dolce & Gabbana będą miały popsuty zamek, ale
nie to jest najważniejsze” – kpi Burczuladze, czyniąc to wybrakowanie metaforą
Gruzji i nazywając Tbilisi „fake city”, czyli fałszywym miastem. Fałszywe jest
także naśladowanie Zachodu – goniąc Europę, młodzi Gruzini rzucają się na życie
ze zdwojoną siłą, co oznacza w praktyce nieustanną jazdę na haju, ciągłe
imprezy, dziki seks. Ten hedonistyczny nihilizm jest szokujący, ale nie to jest
w powieści Burczuladzego najbardziej przerażające. Nie wolno bowiem zapominać,
że akcja „Adibasa” toczy się w sierpniu 2008 roku, a więc podczas konfliktu
rosyjsko-gruzińskiego. Wojna jest wszechobecna, ale niezauważalna. Na
przelatujące nad basenem rosyjskie samoloty nikt nie zwraca uwagi – młode
Gruzinki prezentują swoje wdzięki, młodzi Gruzini prężą bicepsy. Najważniejsza
jest opalenizna, żel na włosach i dobra zabawa. Tbilisi opisane przez
Burczuladzego jest światem na opak, gdzie prawdziwy staje się świat wykreowany
przez lifestyle’owe magazyny, zaś czołgi na ulicach wydają się być fałszywą
wirtualną rzeczywistością.
Zaza Burczuladze
„Adibas”
tłum. Magdalena Nowakowska
Claroscuro, Warszawa 2011
(tekst ukazał się pierwotnie w "Uważam Rze")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz