Oryginalna książka o
Czeczenii – wielopoziomowa, rozpięta między skrajnościami. Osobista, a
jednocześnie dokumentalno-eseistyczna. Ukazująca grozę wojny, a jednocześnie
poetycko subtelna. Przede wszystkim jednak – napisana z punktu widzenia i
Czeczena, i Rosjanina.
German
Sadułajew urodził się i wychował w czeczeńskim Szali w roku 1973. Czeczenia
nazywała się wówczas oficjalnie Czeczeńsko-Inguską Autonomiczną Socjalistyczną
Republiką Radziecką i była jedną z wielu jednostek administracyjnych Związku
Radzieckiego. „Wtedy uczono nas, że należymy do jednego wielkiego narodu, który
nazywa się narodem radzieckim” – Sadułajew uwierzył w zapewnienia o jednej
wielkiej ojczyźnie i wyjechał na studia do Petersburga Jednak po rozpadzie ZSRR, a zwłaszcza po
wybuchu I wojny czeczeńskiej, automatycznie przestał być Rosjaninem, a stał się
pogardzanym Czeczenem, osobą podejrzaną i niewygodną. Wyjechał z Szali jeszcze
przed wybuchem wojny i nagle okazało się, że nie ma dokąd wracać. „Powiadają,
że osioł, który stał w cieniu, nie zechce już pracować w słońcu. My nie wrócimy
do Czeczenii. Moskiewscy, piterscy, omscy, jarosławscy, woronescy, saratowscy,
astrachańscy, permscy i Bóg wie jacy jeszcze Czeczeni. Rosyjscy Czeczeni.
Przywykliśmy do życia tutaj. Nawet zaszczuci, inwigilowani, nieprzyjmowani do
pracy, nierejestrowani na milicji, a potem łupieni przez tę milicję za brak
rejestracji, mimo wszystko zostajemy”.
Sadułajew,
pozbawiony ojczyzny, symbolicznie pozbawiony obywatelstwa, zawieszony pomiędzy
byciem Czeczenem, a byciem Rosjaninem, opłakuje utracony kraj dzieciństwa, nie
szczędząc jednocześnie gorzkich słów pod adresem samozwańczych władz Czeczenii,
które sprawiły, że ostatnie piętnaście lat historii Czeczenii to rzeczywistość
wojenna. „Te czasy przejdą do legendy. Wojna zawsze staje się legendą. Napiszą
o niej tysiące książek, na podstawie książek nakręcą filmy” – pisze Sadułajew,
dodając nieoczekiwanie: „I tylko ja napiszę o jaskółkach”. Rzeczywiście, autor
„Jestem Czeczenem”, choć nie ucieka od wstrząsających opisów zniszczeń
wojennych, kładzie nacisk przede wszystkim na upoetyzowanie swojej narracji i
nadanie jej wymiaru symbolicznego. Stąd jaskółki, które dla Czeczenów są
ptakami szczególnymi, w ludowych wierzeniach przynoszących lato i szczęście.
Jednak późną wiosną 1995 roku przybyłe z ciepłych krajów jaskółki nie
przyniosły szczęścia. Zastawszy wszędzie zburzone domostwa, opuściły Czeczenię.
Ten poruszający opis Sadułajew wykorzystuje do opisania własnej sytuacji,
nazywając się jaskółką, „której nie udało się wrócić pod dach rodzinnego domu”.
Ta
niezwykle poetycka relacja zostaje przez Sadułajewa wzbogacona o wywiedzione z
mitologii, historii i antropologii kultury fragmenty niemalże eseistyczne.
Jednak Sadułajew często porzuca osobisto-eseistyczne tropy i skupia się na
wysuwaniu pod adresem swoich rodaków słów krytyki. Zbyt dosłownie rozumiany
kodeks prawa koranicznego, nakazujący Czeczenom specyficzne formy zachowania
(zwłaszcza w odniesieniu do wrogów), doprowadza często do tragedii. „Jeśli
jesteś Czeczenem (…) powinieneś bez namysłu umrzeć, broniąc honoru dziewczyny;
powinieneś zabić człowieka, którego ściga zemsta twojego rodu, wbijając mu kindżał
prosto w pierś (…), nigdy nie wolno ci uciec, nawet, gdy wrogów jest tysiąc i
nie masz najmniejszych szans na zwycięstwo – ty mimo wszystko musisz stanąć do
walki”. Sadułajew, pisząc „Jestem Czeczenem”, stanął do walki o rozsądek.
German Sadułajew
„Jestem Czeczenem”
tłum. Katarzyna Rawska-Górecka, Wojciech Górecki
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2011 (tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz