czwartek, 29 marca 2012

JAK CZECH Z NIEMCEM - Ota Filip "Sąsiedzi i ci inni"


„Sąsiedzi i ci inni” autorstwa Oty Filipa to powieść, która pod warstwą sarkastycznego humoru ukrywa niemiecko-czeskie fobie i wzajemne pretensje

Zakotwiczeni w ojczystej tradycji, obarczeni pamięcią o Wielkiej Emigracji, paryskiej „Kulturze”, chicagowskim Jackowie i dzisiejszych polskich Londyńczykach, zapominamy, że nie tylko naszą kulturę oraz świadomość społeczną w mocnym stopniu ukształtowały doświadczenia emigracyjne. Ot choćby nasi sąsiedzi, Czesi. Przecież ich najwybitniejszy reżyser filmowy, Miloš Forman, ponad połowę swojego życia spędził w Stanach Zjednoczonych i przez niektórych postrzegany jest wręcz jako reżyser amerykański. Natomiast Milan Kundera, wybitny czeski pisarz, po wyjeździe do Francji przyjął tamtejsze obywatelstwo i zaczął pisać książki po francusku. Ta dwójka to tylko wierzchołek góry lodowej – są jeszcze choćby (zostając przy pisarzach) od lat mieszkający w Kanadzie Josef Škvorecky czy żyjący w Niemczech Ota Filip.
Filip wyjechał do Niemiec w 1974 roku, gdy w ojczyźnie groziła mu kolejna odsiadka za działalność antypaństwową. W Czechach zdążył wydać debiutancką powieść „Droga na cmentarz”; dopiero w Niemczech jego pisarska kariera nabrała rozpędu. Jego najważniejszym dziełem pozostaje (wydane również po polsku) „Wniebowstąpienie Lojzka Lapaczka ze Śląskiej Ostrawy), obszerna ironiczno-nostalgiczna epopeja nazywana niekiedy czeskim „Blaszanym bębenkiem”. „Sąsiedzi i ci inni”, druga wydana po polsku powieść Filipa, to jego najnowsze dzieło, w którym, czerpiąc obficie z własnej biografii, rozprawia się z sytuacją czeskiego emigranta-inteligenta, któremu w spokojnym życiu przeszkadzają tyleż wścibscy sąsiedzi, co upiory środkowoeuropejskiej historii.
Bohater powieści, Oskar Miesztiaczek (zdrobnienie od czeskiego „mieszczucha”), jest czeskim pisarzem mieszkającym od lat w podalpejskim miasteczku Murnau. Przeniósł się do idyllicznej Bawarii, aby odpocząć po trudach życia, jednak jego marzenie nie chce się spełnić. Przeszkadzają mu bowiem sąsiedzi – na pozór niegroźni, mili i posłuszni obywatele, którzy, zdawać by się mogło, życzą przybyszowi z Czech jak najlepiej. Sam Oskar jednak nie podziela ich dobroduszności – jest wobec nich uszczypliwy i sarkastyczny, próbuje się wyizolować z życia tej mikrospołeczności. To jednak okaże się niemożliwe.
Ota Filip jest mistrzem ironii, o czym można się przekonać jeszcze przed lekturą „Sąsiadów i tych innych”, przeglądając listę osób występujących w książce. Sama ich charakterystyka starczyłaby na przednią humoreskę. Dalej jest równie atrakcyjnie – opis wizyty domniemanych krewnych oraz celna prezentacja obyczajów mieszkańców Murnau to perełki groteskowego humoru. Z czasem jednak, całkiem niezauważalnie, uśmiech zaczyna zamierać nam na ustach, gdy zrozumiemy, że za prześmiesznie ukazaną skłonnością Niemców do Ordnungu czai się coś więcej – bolesne wspomnienia. Między Oskara a jego sąsiadów powoli wkrada się ksenofobia. Zaułek Im Krähwinkel staje się areną niemiecko-czeskich zaszłości, a niedzielne sąsiedzkie podwieczorki zamieniają się w wypominanie hitlerowskiej agresji bądź wypędzenia Niemców z ziem sudeckich. Jeżeli dodamy do tego, że Oskar zostaje wmieszany w podwójne morderstwo, okazuje się, że życie Czecha w Niemczech nie jest wcale idyllą. Zwłaszcza, gdy nikt nie potrafi wymówić twojego nazwiska…

Ota Filip
„Sąsiedzi i ci inni”
tłum. Jan Stachowski
Atut, Wrocław 2008

(tekst ukazał się pierwotnie w "Życiu Warszawy")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz