czwartek, 29 marca 2012

SZKOŁA ŻYCIA I ŚMIERCI - Teodora Dimowa "Matki"


„Matki” Teodory Dimowej to kolejna próba dotarcia do psychiki nieletnich zabójców i  odpowiedzenia na pytanie, co popycha ich do bestialskich morderstw? Konstatacja bułgarskiej autorski jest równie prosta, co szokująca

To zadziwiające, ale literatura bułgarska jest nam równie obca co, dajmy na to, literatura malajska. Powieść „Matki” Teodory Dimowej, jedna z najgłośniejszych bułgarskich pozycji książkowych ostatnich lat, która zdobyła prestiżową nagrodę Grand Prix dla Literatury Wschodnioeuropejskiej (pokonując w finale powieści z 10 innych krajów), może tę sytuację diametralnie zmienić. To książka wstrząsająca, w której emocjonalny chłód sąsiaduje z rozpaczliwą, niemal zwierzęcą potrzebą miłości i ciepła; lektura, która nie daje spokoju, sprawia niemal fizyczny ból i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Teodora Dimowa, córka Dymitara Dimowa, klasyka literatury bułgarskiej, od wielu lat jest w swoim kraju autorką nadzwyczaj popularną, do tej pory jednak popularność ta nie wychodziła poza wąski krąg fanów współczesnego teatru. Po okresie wieloletnich triumfów scenicznych, Dimowa zapragnęła spróbować swoich sił w literaturze sensu stricto. Jednak jej debiutancka powieść „Emine”, choć sprawnie napisana, nie wzbudziła tak wielkiego zainteresowania, jakie towarzyszyło jej dziełom dramatycznym. Kiedy wydawało się, że autorka powróci do świata teatru, w którym czuła się nader bezpiecznie, Dimowa ogłosiła powieść „Matki”, rozpętując prawdziwą burzę. Na bułgarskim rynku wydawniczym dawno nie było bowiem powieści tak bezkompromisowej i celnie diagnozującej podstawowe bolączki współczesnego bułgarskiego (i nie tylko) społeczeństwa. Do napisania „Matek” zainspirowało Dimową wydarzenie, które rozegrało się kilka lat temu w szkole w Płowdiwie, gdzie dwie czternastolatki z zimną krwią zabiły swoją koleżankę. Tragedia, która wstrząsnęła Bułgarią, nie była – niestety – jednorazowym wybrykiem. Do podobnych brutalnych morderstw popełnianych przez uczniów dochodzi ostatnio chyba w każdym miejscu na świecie – w Polsce, Niemczech czy USA. Niejednokrotnie stają się one kanwą literackich lub filmowych prób interpretacji tych niepokojących zjawisk. O ile jednak dzieła amerykańskich filmowców („Słoń” Gusa van Santa i – przede wszystkim – „Zabawy z bronią” Michaela Moore’a) wpadają w oskarżycielski ton, o tyle Dimowa w swojej powieści w wirtuozerski sposób próbuje zgłębić psychikę nieletnich morderców, zrozumieć powody, które nimi rządziły.
Powieść Dimowej skonstruowana jest z chirurgiczną precyzją – jedność czasu i miejsca, powolne zazębianie się pozornie niezależnych od siebie wątków, siedem zróżnicowanych stylistycznie rozdziałów, portretujących każdego z uczniów oskarżonych o morderstwo, krótkie wyimki z niecodziennego przesłuchania, na koniec – tragiczny finał. Każdy z rozdziałów jest perełką psychologicznego portretu, a zarazem wstrząsającym obrazem rodzinnego piekła, w którym zamiast rodzicielskiej miłości, jak upiorna mantra powtarzają się matczyne słowa: „Po co ja cię mam, po co się urodziłaś?”. Chora sytuacja rodzinna, bieda, presja środowiska, życiowe niepowodzenia – to wszystko wypala swoje piętno na dziecięcym charakterze. Dimowa sugeruje też inne źródła wykrzywionej psychiki – nieprzypadkowo jej bohaterowie są rówieśnikami nowego ustroju, który wpłynął w znacznym stopniu na rozpad międzyludzkich więzi, atrofię uczuć i dewaluację norm moralnych. Mimo wszystko jednak sytuacja nie jest tak jednoznaczna i prosta – nastolatki z „Matek”, pomimo niesprzyjających warunków, heroicznie walczą o odrobinę zrozumienia i miłości. I właśnie ona ich zgubi. Miłość stała się dla nich narkotykiem – próba odstawienia go była jak operacja na otwartym sercu. Andrija, Lija, Dana, Aleksander, Nikoła, Dejan i Kalina tej operacji nie przeżyli.

Teodora Dimowa
„Matki”
tłum. Hanna Karpińska
PIW, Warszawa 2008

(tekst ukazał się pierwotnie w "Dzienniku. Polska-Europa-Świat")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz