czwartek, 29 marca 2012

BALLA, CZYLI JAK SIĘ WYMYKAĆ - Balla "Świadek"

Tutaj nic nie jest oczywiste – począwszy od samego autora (podpisującego się jedynie nazwiskiem, które przybrał jako artystyczny pseudonim), aż po recepcję jego twórczości (krytycy mają ogromny problem z zakwalifikowaniem genologicznym tej prozy) aż po układ tomu („Świadek” to wspólne wydanie dwóch zbiorów Balli, „De La Cruz” i „Obcy”, ciekawi jednak fakt ich niechronologicznego ułożenia). Jedno jest pewne – Balla często robi literaturę z literatury. W „Świadku” tropów literackich jest co niemiara, już choćby w samych tytułach – od „Obcego” poczynając, na „Świadku” kończąc. Kafka jest tu zresztą szczególnie ważny. W „Przemianie”, w której kafkowski Gregor Samsa, zamieniając się w robaka, dostosował się wreszcie do świata, w którym wszyscy są robakami,  Balla wykłada swoją strategię – to ironiczna dekonstrukcja literackich wątków, a także odwrócenie odgórnie przyjętych norm. Flirtów z historią literatury światowej jest w „Świadku” więcej – w „Squacie” Obłomow Gonczarowa zmienia się w Odłomowa, który odkrywa, że brak działania wciąż jest najlepszą filozofią życiową („Odłomow obrócił się na boku. Potem znowu. Całe życie tak się tylko przewracał z boku na bok, ale przecież i świat też się tylko obraca i kręci niczym komiczny spowolniony derwisz, bez żadnej szansy na osiągnięcie transu”), w „Śmierci we Vrútkach” Gustaw Aschenbach, zwany także – nie bez powodu – Arschenbachem, umiera zupełnie gdzie indziej niż w Wenecji, zaś bohaterowie opowiadania „Świat jako przyszłość albo nic” czekają na swojego Godota („Możesz być pewien, że się odezwie. Zawsze się odzywał. Wciąż był w pobliżu”), który może być Bogiem, śmiercią, czymkolwiek. Balla często bawi się w zamianę znaczeń i ontologicznych statusów – żona nagle nie poznaje swojego męża, zaś wybierający się na zagraniczną fuchę murarz nie poznaje sam siebie. W opowiadaniach Słowaka stałym rekwizytem jest lustro, w które patrzy się z obawą, że odbicie może być przerażające. Potwory kryją się w nas, ale też czają się w naszym najbliższym otoczeniem – ich obecność za telewizorem nikogo nie dziwi. Balla zręcznie żongluje tropami, gatunkami, stylami – od fantastyki przechodzi do makabreski wpisanej w opowieść szkatułkową, od metafizycznych i probabilistycznych rozważań przechodzi gładko do groteski. Trzeba przyznać, że ta kalejdoskopowa galopada znaczeń staje się z czasem męcząca. I po raz kolejny okazuje się, że to, co najprostsze, ma w sobie największą siłę. U Balli taką perełką jest króciutkie opowiadanie „Ernestowi”, czyli historia o stoicyzmie i pragmatyzmie, z jakim przyjmuje się śmierć bliskiej osoby.

Balla
"Świadek"
tłum. jacek Bukowski
Biuro Literackie, Wrocław 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz