poniedziałek, 24 października 2016

MAGIA PÓŁNOCY - Hubert Klimko-Dobrzaniecki "Zostawić Islandię"

Zostawić Islandię to pożegnanie Huberta Klimko-Dobrzanieckiego z tytułową wyspą, która była dla niego kolejno: marzeniem, wyzwaniem, natchnieniem, ojczyzną (przyjął obywatelstwo tego kraju), a obecnie stała się ważnym wspomnieniem. Islandia była też dla tego pisarza przepustką do literackiej sławy – wydana w roku 2006 „podwójna” książka Dom Róży. Krýsuvík, łącząca osobistą relację z islandzkiego domu spokojnej starości z poetycką opowieścią stylizowaną na skandynawską sagę, przyniosła mu należne uznanie. Nie da się ukryć, że Klimko-Dobrzaniecki trafił wtedy w odpowiedni czas. Po międzynarodowych sukcesach Björk i Sigur Rós oraz po świetnym przyjęciu filmów Baltasara Kormákura i Dagura Káriego Islandia – i wszystko, co z nią związane – stała się modna. Klimko- Dobrzaniecki świetnie wpisywał się w ten trend, a nawet, jako pierwszy Polak piszący o Islandii, skutecznie go umacniał. „Nasz” Islandczyk wydał jeszcze jedną wyspiarską książkę – Kołysankę dla wisielca – by potem, po kolejnych przeprowadzkach i zamieszkaniu w Wiedniu, zmienić obszar literackich fascynacji. Islandia nie dawała mu jednak spokoju. Po latach rozłąki zdecydował się więc na wspomnieniową podróż na wyspę, by ostatecznie się z nią pożegnać. Siła oddziaływania Islandii jest jednak na tyle duża, że trudno w tym przypadku mówić o jakiejkolwiek ostateczności.

Nowa książka Klimko-Dobrzanieckiego jest raczej prozą autobiograficzną niż reportażem. Dlatego też – mimo mnóstwa informacji o Islandii – dowiadujemy się z niej więcej o samym pisarzu niż o tajemniczej wyspie. Utrzymana w gawędziarskim tonie osobista opowieść sprawia, że Islandia jest u Klimko-Dobrzanieckiego raczej abstraktem niż konkretem, urasta wręcz do rangi symbolu. Nieprzypadkowo autor wplata w islandzką narrację wspomnienia z dzieciństwa spędzonego w prowincjonalnym dolnośląskim miasteczku, zrównując w ten sposób obie te mityzowane arkadie. Islandia pozostaje snem, który niespodziewanie się ziścił. A może – nie dośnił się do końca? Taka właśnie jest książka Klimko-Dobrzanieckiego – eteryczna, oniryczna i – wbrew klimatowi Islandii – pogodna.


Hubert Klimko-Dobrzaniecki Zostawić Islandię, Noir sur Blanc, Warszawa 2016, s. 128