Zostawić Islandię
to pożegnanie Huberta Klimko-Dobrzanieckiego z tytułową
wyspą, która była dla niego kolejno: marzeniem, wyzwaniem,
natchnieniem, ojczyzną (przyjął obywatelstwo tego kraju), a
obecnie stała się ważnym wspomnieniem. Islandia była też dla
tego pisarza przepustką do literackiej sławy – wydana w roku 2006
„podwójna” książka Dom
Róży. Krýsuvík,
łącząca osobistą relację z islandzkiego domu spokojnej starości
z poetycką opowieścią stylizowaną na skandynawską sagę,
przyniosła mu należne uznanie. Nie da się ukryć, że
Klimko-Dobrzaniecki trafił wtedy w odpowiedni czas. Po
międzynarodowych sukcesach Björk
i Sigur Rós oraz po świetnym przyjęciu filmów Baltasara Kormákura
i Dagura Káriego
Islandia – i wszystko, co z nią związane – stała się modna.
Klimko-
Dobrzaniecki świetnie wpisywał się w ten trend, a nawet, jako
pierwszy Polak piszący o Islandii, skutecznie go umacniał. „Nasz”
Islandczyk wydał jeszcze jedną wyspiarską książkę – Kołysankę
dla wisielca –
by potem, po kolejnych przeprowadzkach i zamieszkaniu w Wiedniu,
zmienić obszar literackich fascynacji. Islandia nie dawała mu
jednak spokoju. Po latach rozłąki zdecydował się więc na
wspomnieniową podróż na wyspę, by ostatecznie się z nią
pożegnać. Siła oddziaływania Islandii jest jednak na tyle duża,
że trudno w tym przypadku mówić o jakiejkolwiek ostateczności.
Nowa
książka Klimko-Dobrzanieckiego jest raczej prozą autobiograficzną
niż reportażem. Dlatego też – mimo mnóstwa informacji o
Islandii – dowiadujemy się z niej więcej o samym pisarzu niż o
tajemniczej wyspie. Utrzymana w gawędziarskim tonie osobista
opowieść sprawia, że Islandia jest u Klimko-Dobrzanieckiego raczej
abstraktem niż konkretem, urasta wręcz do rangi symbolu.
Nieprzypadkowo autor wplata w islandzką narrację wspomnienia z
dzieciństwa spędzonego w prowincjonalnym dolnośląskim miasteczku,
zrównując w ten sposób obie te mityzowane arkadie. Islandia
pozostaje snem, który niespodziewanie się ziścił. A może – nie
dośnił się do końca? Taka właśnie jest książka
Klimko-Dobrzanieckiego – eteryczna, oniryczna i – wbrew klimatowi
Islandii – pogodna.
Hubert
Klimko-Dobrzaniecki Zostawić
Islandię,
Noir sur Blanc, Warszawa 2016, s. 128