środa, 8 czerwca 2016

DALEKO-BLISKO - Ilona Wiśniewska "Hen. Na północy Norwegii"

Raport z najdalszego krańca Europy

Hen to kolejna książka reportażowa Ilony Wiśniewskiej o Norwegii. Debiutanckie Białe autorka poświęciła Spitsbergenowi, największej wyspie polarnego archipelagu Svalbard. Hen jest portretem północnej Norwegii, czyli Finnmarku. Niby to dużo bliżej – wszak to już kontynentalna Europa – a jednak wciąż daleko. Dlatego też tytuł najnowszej książki Ilony Wiśniewskiej najlepiej czytać po norwesku – w tym języku słowo „hen” oznacza równocześnie „daleko” i „blisko”. Określenie w sam raz dla Finnmarku. Z Oslo jedzie się tutaj samochodem 24 godziny. Mało kto jednak wybiera się w taką podróż. Dla większości Norwegów północna część kraju to zbieranina odludków i dziwaków, zamieszkujących tereny, które nie sprzyjają normalnej egzystencji. „Finnmark to garstka ludzi, ryby i renifery, kamień na kamieniu, bezwzględne morze, zimne lato, surowa zima i wiatr, który mąci świadomość”. Dodajmy do tego wzajemną niechęć na linii Północ-Południe, pisaną rządowymi próbami norwegizacji mniejszości etnicznych z jednej strony i separatystycznymi dążeniami „północnych” z drugiej, a otrzymamy uproszczony obraz całości.

Wiśniewska nie poprzestaje jednak na ogólnikach. Udaje jej się oddać złożony portret Finnmarku dzięki zbliżeniu się do jego mieszkańców, co nie jest zadaniem łatwym. Północni są nieufni wobec przybyszów. Z konieczności tolerują Rosjan z przygranicznych miasteczek, którzy w ramach tak zwanego Iwan-handlu ogołacają norweskie sklepy z pieluch sprzedawanych potem z podwójnym przebiciem. Ale już coraz liczniejsze grupy uchodźców z Bliskiego Wschodu, wjeżdżających do lodowatego Finnmarku na wynajętych rowerach (Rosja nie pozwala na piesze przekraczanie granicy), wzbudzają w kilkutysięcznej populacji miasteczka Kirkenes nie lada konfuzję. Wiśniewska przytacza te ciekawostki z ochotą, choć światowa polityka i ekonomia nie mają dla niej, jak i dla mieszkańców Finnmarku, większego znaczenia. Żyje się tu jakby poza światem, poświęcając się osobliwym rytuałom i próbując przetrwać osiem (!) pór roku, jednej bardziej ponurej od drugiej. Kluczem do zrozumienia Północy są dla Wiśniewskiej wyraziści bohaterowie – saamska wokalistka koncertująca z Patti Smith, najsłynniejszy norweski street-artowiec, pokrywający graffiti rozpadające się stodoły i martwe kaszaloty („żeby jak najszybciej się rozpadło, morze zabrało, wiatr rozwalił, muchy oblazły”), przede wszystkim jednak wiekowy Ibert Amundsen, którego historia jest spoiwem i tłem dla wszystkich opowieści Wiśniewskiej, zaś jego śmierć symbolicznym zwieńczeniem pewnej epoki w dziejach Finnmarku. W Hen udało się autorce uchwycić Północ w momencie przełomowym – gdy starzy mieszkańcy wymierają, a wraz z nimi w zapomnienie odchodzi etos pracy i poczucie wspólnoty, młodzi zaś albo opuszczają Finnmark, albo poszukują pomysłu na siebie w tym miejscu na końcu Europy. Osobista w tonie książka Wiśniewskiej, łącząca zapis socjologiczny z nieledwie poetycko-metafizycznymi fragmentami, jest upomnieniem się o Finnmark, a jednocześnie pytaniem o jego przyszłość.


Ilona Wiśniewska 
Hen. Na północy Norwegii
Czarne 
Wołowiec 2016