niedziela, 8 czerwca 2014

ŚWIAT W GIPSIE - Max Blecher "Zabliźnione serca"


„Zabliźnione serca” Blechera to rewers „Czarodziejskiej góry”, powieść napisana „po cioranowsku” – na szczytach rozpaczy.

Max Blecher był przedstawicielem wyjątkowego pokolenia, do którego należeli najwybitniejsi XX-wieczni intelektualiści pochodzenia rumuńskiego – Emil Cioran, Mircea Eliade i Eugène Ionesco. Jednak – w odróżnieniu od wspomnianych autorów, którzy wyemigrowali do Francji – Blecher nie mógł liczyć na międzynarodowe uznanie, do Francji zaś jeździł wyłącznie na leczenie. Gdy bowiem skończył 19 lat, zdiagnozowano u niego chorobę Potta, czyli połączoną z atakami niewyobrażalnego bólu gruźlicę kości kręgosłupa. Po serii wizyt w europejskich sanatoriach Blecher wrócił do rodzinnego Roman i resztę krótkiego życia (zmarł w wieku 29 lat) spędził w pozycji horyzontalnej, zakuty w specjalny gipsowy gorset. I pisał, jakby wbrew chorobie, a może wręcz dzięki niej. Przez dziesięciolecia pozostawał jednak, nawet w Rumunii, właściwie zapomniany. Dopiero opublikowany w latach 90. monumentalny „Dziennik z lat 1935-1944” Mihaila Sebastiana, w którym autor sporo miejsca poświęcił Blecherowi, pozwolił na nowo odkryć tego, jak pisał Sebastian, „dziwnego chłopaka”.
Skromna objętościowo twórczość Blechera, który pozostawił po sobie tylko tom poezji, garść osobistych zapisków i dwie ukończone powieści, przysporzyła mu miana „rumuńskiego Kafki”. I rzeczywiście – jego studiom wyobcowania blisko jest do autora „Procesu”, ale też niespodziewanie blisko do Schulza z jego koncepcją deformacji rzeczywistości. Jednak głównym odniesieniem dla wyrosłych z doświadczeń Blechera „Zabliźnionych serc” pozostaje Tomasz Mann i „Czarodziejska góra” – wszak główny bohater powieści przybywa do sanatorium, gdzie dokona przewartościowania swojego życia. „Zabliźnione serca” są jednak nie tyle nawiązaniem, co raczej przeciwieństwem powieści Manna. I tak, jak Castorp nie ma nic wspólnego z Emanuelem, tchórzliwym egocentrykiem, który własne cierpienie zwalcza zadając cierpienie innym, tak ekskluzywne Davos jest odwrotnością Berck, „miasta bezruchu i gipsu”. Świat powieści Blechera jest nie tylko antytezą świata mannowskiego – to w ogóle świat na opak, gdzie chorzy „muszą leżeć w gipsie, ale prowadzą normalne życie, nawet jeżdżą na przejażdżki, leżąc w specjalnych powozach ciągniętych przez konie lub osiołki”. Blecher zneutralizował pesymistyczną wymowę powieści zaskakującymi akcentami groteskowymi, a naturalizm opisu zrównoważył subtelnym liryzmem. W postaci Emanuela zawarł natomiast obraz człowieka, którym sam mógłby się stać, gdyby nie ocalająca moc literatury. „Skąd u niego ta odwaga, aby jeszcze żyć?” - pyta w „Dzienniku” Sebastian. Odpowiedzią są pisane między atakami bólu „Zabliźnione serca”.

Max Blecher
"Zabliźnione serca"
tłum. Tomasz Klimkowski
W.A.B., Warszawa 2014

(tekst ukazał się pierwotnie w "Lampie")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz