poniedziałek, 9 września 2013

ONKOLOGICZNA TRAGIKOMEDIA - Krzysztof Jaworski "Do szpiku kości"



Krzysztof Jaworski, naczelny ironista pokolenia „Brulionu”, napisał książkę o walce z rakiem. Już samo to zdanie brzmi jak kiepski dowcip.

Istnieje kategoria książek „chorobowych”, bardzo osobistych, w których autorzy postanawiają podzielić się z czytelnikiem swoim cierpieniem. Najczęściej są to zapisy udanej lub z góry skazanej na porażkę potyczki z groźną chorobą. Ciężko się takie rzeczy pisze, jeszcze ciężej się je czyta. Bardzo często czytelnik zostaje bowiem przyparty do muru i – sterroryzowany koniecznością współczucia -  męczy się bardziej niż osadzony w szpitalu autor. „Do szpiku kości” jest książką drastycznie inną. „Też chciałbym napisać poruszającą książkę o cierpieniu. Najbardziej chciałbym, żeby poruszyła mi jelita. Regularny stolec, to podstawa udanej działalności artystycznej” – pisze Jaworski i od razu wiemy, czego się spodziewać. Wiemy?

Jaworski rozpisał swoją książkę na serię miniaturowych próz. Są tutaj i wstrząsające zapiski , i zgryźliwe komentarze, i quasidramatyczne scenki. Niby bałagan, a przecież wszystko układa się w precyzyjny opis sześciu lat cierpień i frustracji, strachu i nadziei, rozpaczy i nudy, ciągłych podróży z jednego oddziału na drugi („Chłoniaki piętro wyżej”) i pustych dni wypełnionych gapieniem się w sufit. Jak znieść to wszystko? Oczywiście – można to obśmiać. I Jaworski czyni to z wprawą wytrawnego szydercy. Ale ten wisielczy humor, podszyty nierzadko rozpaczliwą wulgarnością, jest raczej efektem pewnej bezradności czy nawet zdziwienia – jak to możliwe, że zawodzi mnie własne ciało? Jaworski mnoży pytania, a raczej zamienia je w absurdalne odpowiedzi – tytuł każdego rozdziału rozpoczyna słowem „Dlaczego”, ale nie stawia po nim pytajnika, co sprawia, że książka staje się osobliwym przewodnikiem „po tym niepospolicie fascynującym świecie wszechogarniającej cielesności”. Jest coś przerażającego w swobodnej szczerości tej książki, w jej – przepraszam za wyrażenie - bebechowatości. Najbardziej przerażające jest w niej jednak to, że pozostaje przy tym nieodparcie śmieszna. A więc jednak można.  
 
Krzysztof Jaworski
"Do szpiku kości"
Biuro Literackie
Wrocław 2013

(tekst ukazał się pierwotnie w "Polityce")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz