Nie da się. Po prostu nie da się czytać książki Tarasa
Prochaśki, nie odnosząc jej do obecnej sytuacji w Ukrainie. A przecież teksty,
które złożyły się na „W gazetach tego nie napiszą” powstały przed eskalacją
politycznego konfliktu. Okazuje się, że Prochaśko, obserwując od lat swoją
dziwną ojczyznę i próbując ją zrozumieć, okazał się prorokiem. Trudno przecież
inaczej niż profetycznie odczytywać taki chociażby fragment: „Nie możemy
wyewoluować do poziomu Europy. W rzeczywistości nigdy przecież w Europie nie
byliśmy. Wypadliśmy z niej już wtedy, kiedy ona sama jeszcze nie uświadamiała
sobie siebie. Od tej pory nasze europejskie pobudki były tylko imitacją,
manierą, małpowaniem. Stąd też iluzja doświadczenia europejskiego i
europejskiej obecności. Nie możemy jednak też wrócić do Rosji, bo byłby to
powrót do przeszłości. Bez względu na rusyfikację nie jesteśmy w stanie zmienić
swojego charakteru na tyle, by zżyć się z rosyjskim duchem. Na razie i Europa,
i Rosja prowadzą badania w naszym laboratorium. Eksperymentują, choć nie mają
pojęcia o tym, jaki może być wynik tej syntezy”.
Ale społeczno-polityczne jasnowidztwo i przenikliwość
spojrzenia to zaledwie połowa sukcesu. Na drugą składa się literacki kunszt, z
jakim Prochaśko opisuje wędrówkę po Ukrainie. Autor ten przyzwyczaił
czytelników do tego, że to, co zobaczone i przeżyte, udatnie przekształca w
obłędną prozę, intymną, silnie zmetaforyzowaną, genialnie mityzującą
przestrzeń. „W gazetach tego nie napiszą” jest kolejnym krokiem w tym kierunku.
Fragmentaryczna narracja, posiłkująca się piętrowymi porównaniami, oddaje
nieoczywisty, poszarpany charakter tego kraju. Czym nie jest Ukraina u
Prochaśki! – biesagami, waserwagą, jabłkiem zawieszonym na nitce. Im
wymyślniejsze porównania, tym większą mamy pewność, że Ukraina wymyka się
wszelkim definicjom. Prochaśko, botanik z wykształcenia, stworzył książkę,
będącą w istocie zielnikiem, w którym rolę okazów flory pełnią zdania, zapiski,
bon moty, celne frazy i obserwacje. Ta zadziwiająca różnorodnością literacka
systematyka w jedyny w swoim rodzaju sposób pozwoliła na przyszpilenie
zapachów, kształtów i kolorów „zielonej Ukrainy”. Przede wszystkim jednak – jej
trudno uchwytnego ducha.
Taras Prochaśko
„W gazetach tego nie
napiszą”
tłum. Renata Rusnak
Czarne, Wołowiec 2014
(tekst ukazał się pierwotnie w "Chimerze")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz