
Ale społeczno-polityczne jasnowidztwo i przenikliwość
spojrzenia to zaledwie połowa sukcesu. Na drugą składa się literacki kunszt, z
jakim Prochaśko opisuje wędrówkę po Ukrainie. Autor ten przyzwyczaił
czytelników do tego, że to, co zobaczone i przeżyte, udatnie przekształca w
obłędną prozę, intymną, silnie zmetaforyzowaną, genialnie mityzującą
przestrzeń. „W gazetach tego nie napiszą” jest kolejnym krokiem w tym kierunku.
Fragmentaryczna narracja, posiłkująca się piętrowymi porównaniami, oddaje
nieoczywisty, poszarpany charakter tego kraju. Czym nie jest Ukraina u
Prochaśki! – biesagami, waserwagą, jabłkiem zawieszonym na nitce. Im
wymyślniejsze porównania, tym większą mamy pewność, że Ukraina wymyka się
wszelkim definicjom. Prochaśko, botanik z wykształcenia, stworzył książkę,
będącą w istocie zielnikiem, w którym rolę okazów flory pełnią zdania, zapiski,
bon moty, celne frazy i obserwacje. Ta zadziwiająca różnorodnością literacka
systematyka w jedyny w swoim rodzaju sposób pozwoliła na przyszpilenie
zapachów, kształtów i kolorów „zielonej Ukrainy”. Przede wszystkim jednak – jej
trudno uchwytnego ducha.
Taras Prochaśko
„W gazetach tego nie
napiszą”
tłum. Renata Rusnak
Czarne, Wołowiec 2014
(tekst ukazał się pierwotnie w "Chimerze")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz