piątek, 3 kwietnia 2015

HRABAL DZIECKIEM PODSZYTY - Bohumil Hrabal "Złocieńka"

Hrabal, zapatrzywszy się w swoich „pabitelskich” bohaterów, plotących, co im ślina na język przyniosła, często konfabulował. Dlatego, czytając wywiady, których udzielał, nie można wszystkiego, co mówił, traktować serio. Był niczym jego stryj Pepin, z monologów którego należałoby odsiać co drugie zdanie, by stały się wiarygodne. Ale co z tego, skoro rzeczywistość nie bywa tak piękna jak fikcja. 

Zanim zatem sięgniemy po jedyną napisaną przez Hrabala książkę dla dzieci, warto dowiedzieć się, co sam miał na ten temat do powiedzenia. To na swój sposób urocze, jak w rozmowie z Laszlo Szigetim co chwila zaprzecza sam sobie („drybluje na chustce do nosa” – w zgodzie z oryginalnym tytułem tego wywiadu-rzeki). Najpierw mówi więc: „Napisałem kiedyś na zamówienie bajkę dla dzieci”, a potem dodaje: „Gdyby mi teraz ktoś zaproponował, żebym napisał sztukę teatralną czy książkę dla dzieci, musiałbym odmówić, ja nigdy nie oglądałem się na zamówienia”. Lepiej zatem sięgnąć do faktów – krótka bajka „Złocieńka” ukazała się w wydawnictwie Mladá fronta w roku 1965. Data jest istotna, ponieważ w tym samym roku ukazały się „Pociągi pod specjalnym nadzorem” i tom opowiadań „Sprzedam dom, w którym już nie chcę mieszkać”. W takim sąsiedztwie „Złocieńka” – choć była adresowana do innego czytelnika – musiała przepaść. Dlatego Hrabal zdecydował się dołączyć ją do trzeciego wydania tomu wczesnych opowiadań „Pábitele” – jako pełnoprawne opowiadanie.

Czym zatem jest „Złocieńka” – bajką dla dzieci czy typową dla wczesnego Hrabala zasłyszaną historią, jednocześnie okrutną i wzruszającą? Chciałoby się powiedzieć, że jest i tym, i tym. Opowieść o pracującym w wiejskiej spółdzielni pastuchu krów Krzysztofku i o stadzie jego podopiecznych, w którym na pierwszy plan wybija się tytułowa Złocieńka, ma cechy bajki dziecięcej (obdarzeni ludzkim głosem bohaterowie zwierzęcy, umoralniający happy end, „łagodny” język, pełen metafor i porównań), ale gdy spojrzeć na nią z perspektywy pozostałych utworów Hrabala, dostrzeżemy w niej elementy obecne w innych tekstach: zwyczajnych bohaterów z ich prostymi życiowymi mądrościami czy zaczerpniętą z pism Schopenhauera kategorię Alle Liebe ist Mittleid, którą Hrabal zwykł często tłumaczyć jako współczucie dla zwierząt („Jeśli nigdzie nie można było mnie znaleźć, to znaczyło, że leżę w stajni, z wołami albo z końmi”). 

Wydaje się jednak, że czytelnik dziecięcy nie będzie specjalnie usatysfakcjonowany „Złocieńką” (zwłaszcza dla dzisiejszych dzieci będzie to ramotka rozgrywająca się w trudnych do pojęcia realiach). Sam Hrabal podkreślał zresztą, że dzieci nie ma i nie rozumie ich postrzegania świata. I jeśli pisze dla dzieci, to raczej „dla dużych dzieci, które są w każdym z nas, dorosłych”. I tak chyba należy „Złocieńkę” traktować – jako opowiadanie dla dużych dzieci. Zwłaszcza tych, które są nieprzytomnie zakochane w twórczości Hrabala. Z pewnością wybaczą autorowi pewien brak lekkości, który pojawiał się, gdy autor ten pisał na zamówienie.

Wszystkim natomiast – i dzieciom, i dorosłym – spodobają się z pewnością świetne, „łaciate” ilustracje Agaty Dębickiej.


Bohumil Hrabal
„Złocieńka”
il. Agata Dębicka
tłum. Wojciech Soliński
czuły barbarzyńca, Warszawa 2014

(tekst ukazał się pierwotnie w "Chimerze")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz