Hrabal, zapatrzywszy się w swoich „pabitelskich”
bohaterów, plotących, co im ślina na język przyniosła, często
konfabulował. Dlatego, czytając wywiady, których udzielał, nie
można wszystkiego, co mówił, traktować serio. Był niczym jego
stryj Pepin, z monologów którego należałoby odsiać co drugie
zdanie, by stały się wiarygodne. Ale co z tego, skoro rzeczywistość
nie bywa tak piękna jak fikcja.
Zanim zatem sięgniemy po jedyną napisaną przez
Hrabala książkę dla dzieci, warto dowiedzieć się, co sam miał
na ten temat do powiedzenia. To na swój sposób urocze, jak w
rozmowie z Laszlo Szigetim co chwila zaprzecza sam sobie („drybluje
na chustce do nosa” – w zgodzie z oryginalnym tytułem tego
wywiadu-rzeki). Najpierw mówi więc: „Napisałem kiedyś na
zamówienie bajkę dla dzieci”, a potem dodaje: „Gdyby mi teraz
ktoś zaproponował, żebym napisał sztukę teatralną czy książkę
dla dzieci, musiałbym odmówić, ja nigdy nie oglądałem się na
zamówienia”. Lepiej zatem sięgnąć do faktów – krótka bajka
„Złocieńka” ukazała się w wydawnictwie Mladá fronta w roku
1965. Data jest istotna, ponieważ w tym samym roku ukazały się
„Pociągi pod specjalnym nadzorem” i tom opowiadań „Sprzedam
dom, w którym już nie chcę mieszkać”. W takim sąsiedztwie
„Złocieńka” – choć była adresowana do innego czytelnika –
musiała przepaść. Dlatego Hrabal zdecydował się dołączyć ją
do trzeciego wydania tomu wczesnych opowiadań „Pábitele” –
jako pełnoprawne opowiadanie.
Czym zatem jest „Złocieńka” – bajką dla dzieci czy typową
dla wczesnego Hrabala zasłyszaną historią, jednocześnie okrutną
i wzruszającą? Chciałoby się powiedzieć, że jest i tym, i tym.
Opowieść o pracującym w wiejskiej spółdzielni pastuchu krów
Krzysztofku i o stadzie jego podopiecznych, w którym na pierwszy
plan wybija się tytułowa Złocieńka, ma cechy bajki dziecięcej
(obdarzeni ludzkim głosem bohaterowie zwierzęcy, umoralniający
happy end, „łagodny” język, pełen metafor i porównań), ale
gdy spojrzeć na nią z perspektywy pozostałych utworów Hrabala,
dostrzeżemy w niej elementy obecne w innych tekstach: zwyczajnych
bohaterów z ich prostymi życiowymi mądrościami czy zaczerpniętą
z pism Schopenhauera kategorię Alle Liebe ist Mittleid, którą
Hrabal zwykł często tłumaczyć jako współczucie dla zwierząt
(„Jeśli nigdzie nie można było mnie znaleźć, to znaczyło, że
leżę w stajni, z wołami albo z końmi”).
Wydaje się jednak, że czytelnik dziecięcy nie będzie
specjalnie usatysfakcjonowany „Złocieńką” (zwłaszcza dla
dzisiejszych dzieci będzie to ramotka rozgrywająca się w trudnych
do pojęcia realiach). Sam Hrabal podkreślał zresztą, że dzieci
nie ma i nie rozumie ich postrzegania świata. I jeśli pisze dla
dzieci, to raczej „dla dużych dzieci, które są w każdym z nas,
dorosłych”. I tak chyba należy „Złocieńkę” traktować –
jako opowiadanie dla dużych dzieci. Zwłaszcza tych, które są
nieprzytomnie zakochane w twórczości Hrabala. Z pewnością wybaczą
autorowi pewien brak lekkości, który pojawiał się, gdy autor ten
pisał na zamówienie.
Wszystkim natomiast – i dzieciom, i dorosłym – spodobają się
z pewnością świetne, „łaciate” ilustracje Agaty Dębickiej.
Bohumil Hrabal
„Złocieńka”
il. Agata Dębicka
tłum. Wojciech Soliński
czuły barbarzyńca, Warszawa 2014
(tekst ukazał się pierwotnie w "Chimerze")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz