sobota, 17 stycznia 2015

SIEROTY PO SOCJALIZMIE - Swietłana Aleksijewicz "Czasy secondhand"

Czym są czasy secondhand z najnowszej książki reporterskiej Swietłany Aleksijewicz? Czasami używanymi, znoszonymi, drugiej świeżości. Donaszanymi po kimś, kto używał go wcześniej. Kim był ten ktoś? O tym mówi podtytuł. To czerwony człowiek. Mieszkaniec Związku Radzieckiego. Lub raczej – jego wytwór. Człowiek stworzony przez system. Homo sovieticus, zwany potocznie przez samych zainteresowanych sowkiem. Typ zastraszony, żyjący pod dyktando władz, stłamszony. A zarazem butny, z dumą odczuwający potęgę imperium, nierzadko skrajnie indoktrynowany, niewolnik idei. Jego koniec oficjalnie nastąpił w latach 90. ubiegłego wieku, po pierestrojce, gdy imperium radzieckie rozpadało się, a na jego miejscu rodziła się Federacja Rosyjska – dla wielu sowków twór obcy i nieprzyjazny. W nowym ustroju poczuli się zbędni i zagubieni. Zapomniani i oszukani. Bez prawa głosu. Który daje im właśnie Aleksijewicz, wysłuchując osobistych spowiedzi „uczestników socjalistycznego dramatu”.

Autorka w ciągu kilkunastu lat przeprowadziła setki rozmów z Rosjanami (ale też przedstawicielami państw powstałych po rozpadzie ZSRR). Przede wszystkim z prostymi ludźmi, którzy – jak się okazuje – zostali zepchnięci na margines. „Kiedyś mówiono >>ludzie prości<<, a teraz >>pospólstwo<<. Czuje pani różnicę?” – z goryczą pyta autorkę jedna z jej interlokutorek. W kapitalistycznym świecie proletariusze stali się niepotrzebni. Nie umieli przystosować się do zmian, żyli wczorajszymi mrzonkami, zamiast dostosować się do nowych możliwości. Oczywiście nie wszyscy – Aleksijewicz nie jest jednostronna, dopuszcza do głosu także tych, którzy z okresu transformacji wyszli obronną ręką („Nie przejmuję się tym, że ktoś je gorszą kiełbasę niż ja. Wszyscy przecież chcieliście, żeby był kapitalizm. Marzyliście o nim! To teraz nie krzyczcie, że was oszukali…”). Większość rozmówców nie ukrywa jednak swojego rozczarowania.

Nie wszyscy potrafili zmienić swoje wczorajsze przyzwyczajenia – zwłaszcza ci, dla których socjalistyczna stabilizacja była szczytem marzeń. To doświadczenie wspólne dla sporej rzeszy obywateli demoludów. Ale z Rosjanami sprawa wygląda inaczej. Wielu z nich było prawdziwymi ideowcami. Wraz z upadkiem ZSRR wszystko, w co wierzyli, przestało istnieć. Obecnie żyją jak na wygnaniu, wzdychają do starych czasów i nie poznają swojej ojczyzny. To w dużej mierze przedstawiciele pokolenia szestidiesatników, intelektualiści cytujący z nabożnością klasyków rosyjskiej literatury; filozofowie, którzy za dawnego reżimu wybierali emigrację wewnętrzną, zatrudniając się jako stróże i palacze. Kuchenni kontestatorzy z pięściami w kieszeniach, którzy obecnie narzekają, że zamiast ojczyzny mają supermarket. Dawni dyrektorzy i naczelnicy służący partii i narodowi, którzy na dzisiejszych wiecach ścierają się ze zwolennikami nowego porządku.

Co znamienne – nostalgii za Związkiem Radzieckim ulegają nie tylko sowki, ale też ich dzieci i wnuki wychowane już w Federacji Rosyjskiej. Być może jest to efekt swoistej mody na wszystko, co radzieckie – podobnej hipsterskiej zajawce na PRL znanej z polskich metropolii. Tyle tylko, że w rosyjskich miastach nastolatkowie w koszulkach z sierpem i młotem lub podobizną Lenina zobaczyli, że za kapitalistyczną wolnością stoją ogromne nierówności społeczne, ubóstwo i brak idei. Dodając do tego frustrację ich rodziców i dziadków, zaczynają mówić wraz z nimi o rewolucji. Rewolucji, której setna rocznica właśnie się zbliża.

Aleksijewicz nie osądza swoich rozmówców. Co więcej – doskonale rozumie ich kompleks osierocenia po socjalizmie (sama przecież też jest sowkiem). I właśnie to zrozumienie pozwala się jej do nich zbliżyć, skłonić do zwierzeń. I powstrzymać się od komentarza. Powstał w ten sposób niezwykły portret współczesnej Rosji z jej „wewnętrznym” socjalizmem. Rosji spolaryzowanej. Rosji podsłuchanej w jej zwyczajności. Ludzkiej. I na tym polega fenomen pisarstwa „uczestniczącego” Aleksijewicz. „Nie przestaję się dziwić temu, jak ciekawe jest zwykłe ludzkie życie. Nieskończona liczba ludzkich prawd… Historię interesują tylko fakty, emocje zostają za burtą. Z zasady nie mają wstępu do historii. A ja patrzę na świat oczami humanisty, nie historyka. Jestem zdziwiona człowiekiem”.

Swietłana Aleksijewicz
„Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka”
tłum. Jerzy Czech
Czarne, Wołowiec 2014

(tekst ukazał się pierwotnie w "Chimerze")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz