Czym są czasy secondhand
z najnowszej książki reporterskiej Swietłany Aleksijewicz? Czasami
używanymi, znoszonymi, drugiej świeżości. Donaszanymi po kimś,
kto używał go wcześniej. Kim był ten ktoś? O tym mówi podtytuł.
To czerwony człowiek. Mieszkaniec Związku Radzieckiego. Lub raczej
– jego wytwór. Człowiek stworzony przez system. Homo sovieticus,
zwany potocznie przez samych zainteresowanych sowkiem. Typ
zastraszony, żyjący pod dyktando władz, stłamszony. A zarazem
butny, z dumą odczuwający potęgę imperium, nierzadko skrajnie
indoktrynowany, niewolnik idei. Jego koniec oficjalnie nastąpił w
latach 90. ubiegłego wieku, po pierestrojce, gdy imperium radzieckie
rozpadało się, a na jego miejscu rodziła się Federacja Rosyjska –
dla wielu sowków twór obcy i nieprzyjazny. W nowym ustroju poczuli
się zbędni i zagubieni. Zapomniani i oszukani. Bez prawa głosu.
Który daje im właśnie Aleksijewicz, wysłuchując osobistych
spowiedzi „uczestników socjalistycznego dramatu”.
Autorka w ciągu
kilkunastu lat przeprowadziła setki rozmów z Rosjanami (ale też
przedstawicielami państw powstałych po rozpadzie ZSRR). Przede
wszystkim z prostymi ludźmi, którzy – jak się okazuje –
zostali zepchnięci na margines. „Kiedyś mówiono >>ludzie
prości<<, a teraz >>pospólstwo<<. Czuje pani
różnicę?” – z goryczą pyta autorkę jedna z jej
interlokutorek. W kapitalistycznym świecie proletariusze stali się
niepotrzebni. Nie umieli przystosować się do zmian, żyli
wczorajszymi mrzonkami, zamiast dostosować się do nowych
możliwości. Oczywiście nie wszyscy – Aleksijewicz nie jest
jednostronna, dopuszcza do głosu także tych, którzy z okresu
transformacji wyszli obronną ręką („Nie przejmuję się tym, że
ktoś je gorszą kiełbasę niż ja. Wszyscy przecież chcieliście,
żeby był kapitalizm. Marzyliście o nim! To teraz nie krzyczcie, że
was oszukali…”). Większość rozmówców nie ukrywa jednak
swojego rozczarowania.
Nie wszyscy potrafili
zmienić swoje wczorajsze przyzwyczajenia – zwłaszcza ci, dla
których socjalistyczna stabilizacja była szczytem marzeń. To
doświadczenie wspólne dla sporej rzeszy obywateli demoludów. Ale z
Rosjanami sprawa wygląda inaczej. Wielu z nich było prawdziwymi
ideowcami. Wraz z upadkiem ZSRR wszystko, w co wierzyli, przestało
istnieć. Obecnie żyją jak na wygnaniu, wzdychają do starych
czasów i nie poznają swojej ojczyzny. To w dużej mierze
przedstawiciele pokolenia szestidiesatników, intelektualiści
cytujący z nabożnością klasyków rosyjskiej literatury;
filozofowie, którzy za dawnego reżimu wybierali emigrację
wewnętrzną, zatrudniając się jako stróże i palacze. Kuchenni
kontestatorzy z pięściami w kieszeniach, którzy obecnie narzekają,
że zamiast ojczyzny mają supermarket. Dawni dyrektorzy i naczelnicy
służący partii i narodowi, którzy na dzisiejszych wiecach
ścierają się ze zwolennikami nowego porządku.
Co znamienne –
nostalgii za Związkiem Radzieckim ulegają nie tylko sowki, ale też
ich dzieci i wnuki wychowane już w Federacji Rosyjskiej. Być może
jest to efekt swoistej mody na wszystko, co radzieckie – podobnej
hipsterskiej zajawce na PRL znanej z polskich metropolii. Tyle tylko,
że w rosyjskich miastach nastolatkowie w koszulkach z sierpem i
młotem lub podobizną Lenina zobaczyli, że za kapitalistyczną
wolnością stoją ogromne nierówności społeczne, ubóstwo i brak
idei. Dodając do tego frustrację ich rodziców i dziadków,
zaczynają mówić wraz z nimi o rewolucji. Rewolucji, której setna
rocznica właśnie się zbliża.
Aleksijewicz nie osądza
swoich rozmówców. Co więcej – doskonale rozumie ich kompleks
osierocenia po socjalizmie (sama przecież też jest sowkiem). I
właśnie to zrozumienie pozwala się jej do nich zbliżyć, skłonić
do zwierzeń. I powstrzymać się od komentarza. Powstał w ten
sposób niezwykły portret współczesnej Rosji z jej „wewnętrznym”
socjalizmem. Rosji spolaryzowanej. Rosji podsłuchanej w jej
zwyczajności. Ludzkiej. I na tym polega fenomen pisarstwa
„uczestniczącego” Aleksijewicz. „Nie przestaję się dziwić
temu, jak ciekawe jest zwykłe ludzkie życie. Nieskończona liczba
ludzkich prawd… Historię interesują tylko fakty, emocje zostają
za burtą. Z zasady nie mają wstępu do historii. A ja patrzę na
świat oczami humanisty, nie historyka. Jestem zdziwiona
człowiekiem”.
Swietłana Aleksijewicz
„Czasy secondhand.
Koniec czerwonego człowieka”
tłum. Jerzy Czech
Czarne, Wołowiec 2014
(tekst ukazał się pierwotnie w "Chimerze")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz