Czyta o innych, pisze o sobie - życiorysta Janusz Rudnicki.
Biografie sławnych ludzi to wydawniczy samograj. Od
literackich autobiografii po pisane przez ghost writerów wspomnienia celebrytów
– książki tego rodzaju mają czytelnicze wzięcie przede wszystkim dzięki mniej
lub bardziej elektryzującemu nazwisku na okładce. Ale mają też jedną podstawową
wadę – niejednokrotnie są grube i nudne jak flaki z olejem. Na dodatek bywają
przekłamane – albo pisane są na kolanach i powstały w ten sposób portret jest
wyretuszowany do granic możliwości, albo, odwrotnie, nieautoryzowana książka
staje się świetnym polem dla tabloidowego naciągania faktów (wiadomo przecież,
że nic się nie sprzedaje tak dobrze jak skandale, nawet jeśli są wyssane z palca).
Czytelnik, pragnący dowiedzieć się czegoś o życiu swojego idola, postawiony
jest więc przed ciężkim zadaniem. Najpierw musi przedrzeć się przez mielizny i
dłużyzny, a potem to, co pozostało, przepuścić przez osobisty wykrywacz
kłamstw. Na szczęście jest Janusz Rudnicki, który te wszystkie cegły czyta za
nas. I robi z nich w „Życioryście” jedyne w swoim rodzaju bryki.
Rudnicki przygląda się m.in. biografiom Wagnera, Freuda
(Luciena), braci Grimm, Wałęsy (Danuty), Merkel i Kafki. I chociaż z każdej z
nich wyłuskuje wyjątkowo smakowite kąski i lepi z nich sprawozdawcze
majstersztyki, to i tak na pierwszy plan co chwila wysuwa się on sam –
niecierpliwy, cyniczny i zgryźliwy komentator. Przedzieranie się przez
biografie jest dla Rudnickiego jak polowanie, na którym jest chartem,
bohaterowie zwierzyną łowną, a czytelnik myśliwym, który nie musi nic robić.
Czeka tylko, aż chart przyniesie mu do stóp zdobycz – którą wyśledził, dopadł i
pozbawił życia – a na koniec jeszcze pomacha ogonem.
Ale autor „Męki kartoflanej” nie byłby sobą, gdyby wystarczała mu rola
współbohatera. On musi grać pierwsze skrzypce. Dlatego też znalazło się w
„Życioryście” miejsce dla tekstów, w których Rudnicki jest twórcą, a tworzywem
– typ rudnickopodobny, spadkobierca pamiętnego Herr Rudnikiego. Opowiadania te
w dobitny sposób pokazują, że jego żywiołem jest nie tylko czytanie biografii.
Żywiołem jest on sam. Byt ulepiony z prawdy i zmyślenia. Najwspanialszy
neurotyk i sowizdrzał w dzisiejszej literaturze polskiej.
Janusz Rudnicki
"Życiorysta"
W.A.B., Warszawa 2014
W.A.B., Warszawa 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz