Korespondencja z Gunnarem Brandellem, szwedzkim literaturoznawcą,
przynosi zaskakująco osobisty portret
Sławomira Mrożka.
Wiele osób liczyło na to, że
publikacja trzytomowego „Dziennika” Sławomira Mrożka odsłoni wiele tajemnic z
prywatnego życia najbardziej tajemniczego spośród gigantów polskiej literatury
współczesnej. Nic z tego. „Dziennik” okazał się jedynie pomnikiem, jaki
egotyczny frustrat wystawił swoim fobiom. To, czego zabrakło w codziennych zapiskach,
znalazło swoje miejsce w korespondencji z Gunnarem Brandellem. Dlaczego właśnie
Brandellowi Mrożek powierzał swoje sekrety? Korespondował wszak z Axerem,
Błońskim, Lemem, Skalmowskim czy Tarnem, którzy, mogłoby się zdawać, byli mu
bliżsi i lepiej rozumieli rozterki polskiego inteligenta. Odpowiedź jest
paradoksalna – epistolarna zażyłość z Brandellem była możliwa dzięki temu, że Szwed
był Mrożkowi stosunkowo obcy. Ze skomplikowanej sytuacji polskiego artysty na
emigracji rozumiał mniej niż rodacy autora „Tanga”, dlatego też jego przyjaźń z
polskim pisarzem nie była przesłonięta żadnymi uprzedzeniami.
Mrożek z Brandellem poznali się w
1959 roku podczas podróży do Nowego Jorku, gdzie obaj zaproszeni zostali na
stypendium literackie. Musieli od razu przypaść sobie do gustu, skoro Mrożek w
jednym pierwszych listów do Brandella pisał: „Znamy się na tyle dobrze, abym
okazywał, wyrażał, udowadniał i ugruntowywał moją całkowitą szczerość wobec
Ciebie, mówiąc o sprawach z prywatnego życia, o których nie powiedziałbym
prawie nikomu na świecie”. I rzeczywiście – w swoich listach Mrożek opisywał
wyjątkowo intymne szczegóły ze swojego życia. Nieco bardziej powściągliwy Szwed
musiał niejednokrotnie nakłaniać Mrożka, by ten przyjął trochę bardziej poważny
ton. Gdy prosił Mrożka o przesłanie wyczerpującej notki biograficznej (Brandell
kilkukrotnie przedstawiał kandydaturę Mrożka komisji noblowskiej), dodawał: „Oczywiście
chodzi o poważne informacje, a nie tylko o trunkach i dziewczynach”. Rozmawiali
o wszystkim. O literaturze, kobietach i sytuacji międzynarodowej. Jeden
drugiemu dał bardzo wiele, uczyli się od siebie nawzajem. Po śmierci Brandella
Mrożek podsumował ich 35-letnią znajomość następująco: „Gunnar był moim jedynym
przyjacielem, z którym zawsze wszystko było jasne”.
Sławomir Mrożek, Gunnar Brandell
"Listy
1959-1994"
tłum. Robert Sudoł
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013
(tekst ukazał się pierwotnie w "Lampie")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz