Karel Čapek bezsprzecznie był
geniuszem. Nie chodzi nawet o skalę jego możliwości literackich (pisał wszystko
– od powiastek filozoficznych i powieści science-fiction przez bajki dla
dzieci, aforyzmy i dramaty aż po felietony i reportaże), o poziom artystyczny
jego utworów, ani o ich imponującą zawartość intelektualną. Chodzi przede
wszystkim o to, że ten skromny czeski idealista był prorokiem. Przepowiedział
koszmar rządów totalitarnych, przepowiedział postęp
technologiczno-cywilizacyjny, przepowiedział bunt robotów, a nawet (w dramacie
„R.U.R”) po raz pierwszy użył słowa „robot”. W sztuce „Sprawa Makropulos” – sto
lat przed pierwszymi eksperymentami z klonowaniem i próbami wydłużania
ludzkiego życia – ostrzegał przed moralnymi konsekwencjami pędu ku
nieśmiertelności.
„Sprawa Makropulos” narodziła się
jako artystyczne narzędzie w polemice Čapka z G.B. Shawem, z którym czeski
autor spierał się już przy okazji „R.U.R.”, przekonując angielskiego ironistę,
iż „wytwory ludzkiego umysłu wymykają nam się z rąk”. Do tej tezy wrócił przy
okazji kolejnego korespondencyjnego pojedynku – na „Powrót do Matuzalema”, w
którym Shaw dowodził iż nieśmiertelność (lub choćby długowieczność) byłaby
najlepszym lekiem na ludzką głupotę, Čapek odpowiedział sztuką, która sprowadza
mrzonki Shawa do smutnego absurdu. Bohaterka sztuki, śpiewaczka operowa Emilia
Marty, w efekcie eksperymentu zleconego
przez słynnego cesarza alchemika Rudolfa II, zyskuje nieśmiertelność. Ale nie
przysparza jej to ani mądrości, ani szczęścia. Zachowała wieczną młodość i
urodę, ale zyskała tym samym skłonność do nieustannej zgryźliwości. Potrafi
błysnąć dowcipnym docinkiem („Wszyscy nic, tylko umierają”), ale jest postacią
nader tragiczną. Jej nieśmiertelność prowadzi co prawda do wielu zabawnych
dialogowych nieporozumień, ale Čapek, pisząc tę „komedię w trzech aktach z
przemianą”, główny nacisk położył właśnie na finalną przemianę, w której śmierć
staje się największym wybawieniem. W swoim przedśmiertnym monologu Emilia zdąży
jeszcze wygłosić exposé do przyszłych pokoleń: ”Człowiek nie może kochać
trzysta lat. Ani żywić nadziei, ani tworzyć, ani patrzyć trzysta lat. Nie
zniesie tego. Wszystko mu zbrzydnie”. Żyjmy zatem krótko, ale treściwie. I
wierzmy Čapkowi na słowo, że to wariant dużo bardziej optymistyczny od
długowieczności.
Karel Čapek
„Sprawa Makropulos”
tłum. Jan Gondowicz
komiks – Maciej Sieńczyk
Axis Mundi/Teatr Wielki – Opera
Narodowa, Warszawa 2013
(tekst ukazał się pierwotnie w "Lampie")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz