Ignacy Karpowicz po opublikowaniu
nominowanej do Paszportów Polityki debiutanckiej powieści „Niehalo” (2006)
poszedł za ciosem i już rok później do księgarń trafiła jego druga powieść zatytułowana „Cud”. Czytelnicy i
krytycy, którzy zachwycili się nowatorskim stylem Karpowicza z jego debiutu, po
lekturze „Cudu” zacierali z radością ręce. Oto bowiem wydarzył się cud
prawdziwy, a nie mniemany – w osobie Ignacego Karpowicza pojawił się autor
wyrazisty, który wpuścił sporo świeżego powietrza na nieco zatęchłą rodzimą
scenę literacką.
Na czym polega unikalność prozy
Karpowicza? Bazując na opisie współczesnej rzeczywistości potrafi on (w
odróżnieniu od wielu jego rówieśników) wznieść się na wyższy poziom, na którym
owa rzeczywistość w zabawny i jednocześnie inteligentny sposób zostaje
odrealniona. Karpowicz doskonale potrafi dać bolesny obraz polskiej
codzienności, aby za chwilę wywrócić go na nice, a całą opowieść przesunąć w
stronę groteski. Tak było w powieści "Niehalo", w której sfrustrowany
student zamiast – jak radzą standardy tworzenia prozy zaangażowanej – w dosadny
sposób wykrzyczeć swoje niedopasowanie społeczne, przenosi się w prowincjonalną
rzeczywistość halucynacyjno-wirtualną. W groteskowo zdeformowanym świecie, w
którym Białystok zmienia się w coś w rodzaju Matrixa, rozmawia z pomnikiem
Piłsudskiego i Popiełuszki oraz prowadzi lud na barykady. Wadzenie się z
fanfaronadą bogoojczyźnianego etosu narodowego skonfrontowane zostało z ironicznym
(a jednocześnie wymalowanym w czarnych barwach) spojrzeniem w polską przyszłość,
całość opowieści została zaś poprowadzona lekko i z fantazją. Czasem zbyt dużą
– niektóre wątki „Niehalo” nieco się rozjeżdżają i momentami może się wydawać,
że powieści tej brak spójności. Ale i tak był to jeden z najważniejszych
debiutów powieściowych pierwszej dekady XXI wieku.
„Cud” to krok naprzód. Nie ma już
tutaj narracyjnych niedociągnięć i typowej dla debiutanta fabularnej
wszystkożerności. Historia jest klarowna i wyrazista, ale nie traci przy tym nic
z typowej dla Karpowicza fantasmagorycznej wizyjności. W "Cudzie" już
od pierwszej strony świat staje na głowie, a opowieść musi się obejść bez
głównego bohatera, który umiera potrącony przez samochód. Tyle tylko, że ciało
denata wykazuje właściwości, które nie przystoją zwykłemu trupowi – zachowuje
stałą temperaturę ciała i nie podlega rozkładowi. Co więcej – zasadniczo wpływa
na losy kolejnych osób, które mają z nim kontakt, zwłaszcza zakochanej w nim
Anny.
Karpowicz po raz kolejny odwraca
schematy powieściowe – martwy bohater "Cudu" nie chce rozstać się z
tym światem, a jak najbardziej żywe wirujące wokół niego postaci okazują się
być emocjonalnymi trupami. Ta makabreska jest nadzwyczaj ciekawa nie tylko
dzięki znakomitemu humorowi sytuacyjnemu, ale też dzięki maestrii językowej
oraz świadomym zabiegom formalnym (mnożenie wątków, bawienie się literackimi
konwencjami, żonglerka stylami, piramidalne wtrącenia). "Cud" jest
bezsprzecznie książką zabawną i bezpretensjonalną, ale nie naskórkową. Pod
warstwą komizmu kryje się bowiem między innymi krytyka poszczególnych grup
społecznych, które z tytułowego cudu pragną wyciągnąć dla siebie jak najwięcej
korzyści. Jest również "Cud" celnym portretem psychologicznym pewnej
zbiorowości – dobrze usytuowanych trzydziestolatków, których przygnała do
Warszawy chęć osiągnięcia życiowego sukcesu.
Obecnie ukazuje się drugie
wydanie „Cudu”, w którym autor dokonał niewielkich zmian. Najważniejszą z nich
jest inne zakończenie – symboliczną opisowość i pewną otwartość pierwszej
wersji Karpowicz zastąpił dobitną scenką, która w zdecydowany sposób domyka
(dosłownie) historię Mikołaja i Anny, nie dając żadnej szansy na happy end i
zwycięstwo absurdu. Można tę zmianę odczytywać teraz – sześć lat od pierwszego wydania
– jako zwiastun istotnych przemian, które zaszły w twórczości Karpowicza. Finałowy
powrót do stanu normalności odpowiada kierunkowi, który autor „Cudu” obrał w
kolejnych powieściach – począwszy od ultrapoważnych „Gestów” tonacja groteskowa
schodzi w nich na plan dalszy, a wyolbrzymiona zostaje warstwa realistyczna.
Karpowicz, czego przykładem są choćby tegoroczne „ości”, stał się znienacka jednym
z najbardziej przenikliwych obserwatorów i komentatorów rzeczywistości
społecznej, którą opisuje z epickim rozmachem. Próbkę umiejętności diagnozy
węzłowych problemów społeczeństwa dał już – kamuflując go mocno atmosferą
groteskowości – chociażby w „Cudzie”, gdzie, niejako na marginesie głównej
akcji, pojawia się przecież próba opisu figury społecznej nazywanej dziś mianem
„słoika”.
Obecnie Karpowicz nieco przesunął
w swojej twórczości akcenty i więcej uwagi poświęca realistycznemu opisowi i
socjologicznej analizie. Ale na szczęście nie zrezygnował z szaleństwa, które
znamionowało jego wczesne powieści. Gatunkowe wymieszanie obu konwencji, które
stało się specjalnością Karpowicza, przyniosło mu zasłużony sukces. Warto
sięgnąć ponownie po „Cud” i przypomnieć sobie, w jaki sposób krystalizował się
styl jednego z najciekawszych polskich powieściopisarzy.
Ignacy Karpowicz
"Cud" (wydanie II, zmienione)
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz