Rosja to stan duszy. Splugawionej

Okrutną powieść
Senczina można porównać do kultowego filmu Aleksieja Bałabanowa
Ładunek 200. Bałabanow, osadzając fabułę swojego filmu w
roku 1984, zestawiał nadciągający rozpad ZSRR z upadkiem wszelkich
norm moralnych. Senczin pokazuje, że ćwerć wieku później nic się
nie zmieniło, a pod pewnymi względami – zwłaszcza na rosyjskiej
prowincji – jest wręcz gorzej. Zaliczany w poczet "nowych
realistów" autor Rodziny Jołtyszewówm nie obrazuje
wszakże tej degrengolady w tak widowiskowy sposób jak Bałabanow.
Beznamiętny ton narracji i niemal reporterski charakter powieści
działają jednak na czytelnika ze zdwojoną siłą. Zbydlęcenie
bohaterów dzieje się tu niejako mimochodem, bez fajerwerków i
infernalnej rekwizytorni. Senczin, mistrz literackiej "czernuchy",
w bezlitosny sposób odzwierciedla skutki transformacji ustrojowej,
uświadamiając przy tym, jak niewiele trzeba, by stać się
potworem. I oskarża rosyjskie władze o doprowadzenie obywateli do
skraju psychicznej wytrzymałości. Autor ucieka od generalizacji,
pokazuje tylko wycinek rosyjskiej rzeczywistości, ale jednocześnie
zaznacza w wywiadach, że "takich Jołtyszewów są tysiące".
Przerażająca diagnoza.
Roman Senczin
"Rodzina
Jołtyszewów"
tłum. Magdalena Hornung
Noir sur Blanc
Warszawa 2015,
No właśnie, mnie też się ta powieść skojarzyla z filmem "Gruz 200". Można by ją tak reklamować: obejrzałeś "Gruz 200", jest ci za wesoło? Przeczytaj "Rodzinę Jołtyszewów", a odechce ci się śmiać!
OdpowiedzUsuńA serio - własnie przeczytałam tę książkę, faktycznie oderwać się nie mogłam, kapitalnie napisana, ale można po niej mieć niezłego doła. Aczkolwiek, autor dobrze rokuje, nagradzany itd.