W latach 1924-1933
szwajcarski prozaik Robert Walser zapisał umyślnie nieczytelnym, miniaturowym
pismem (o rozmiarze czcionki niewiele ponad milimetr! – trudno je odczytać
nawet przy użyciu szkła powiększającego) 526 kart, które – przy standardowym
zapisaniu – zajmują góra kilka stron. Kaligrafowane ołówkiem, pisane na czym
tylko się da (bilety, rachunki, serwetki, strzępki gazet), sprawiają wrażenie,
jakby ich autor chciał swoim pisaniem – i samym sobą – zajmować jak miejsca. Ale
też jak najmniej uwagi – teksty te są bowiem skrajnie afabularne, ograniczają
się do obserwacji mało znaczących drobiazgów, z których składa się
rzeczywistość.
Co sprawiło, że Walser
zaczął pisać mikroskopijne teksty o mikroskopijnej fabule? Być może wpływ miał
na to cykl jego zatrudnień jako kopisty – Walser-urzędnik znajdował niebywałą frajdę
w samym akcie pisania, cyzelowania słów, kaligrafii. Być może pragnął coś
zaszyfrować – jego proza, krytyczna wobec rzeczywistości społecznej, nie
wzbudzała u współczesnych mu czytelników specjalnego entuzjazmu. Prawdopodobnie
miało to również związek z kryzysem twórczym – w ramach autoterapii, która
miała zaradzić „zacięciu ręki”, Walser zaordynował sobie pisanie automatyczne.
Zapisywał wszystko, co wpadło mu do głowy, poddając teksty zasadzie swobodnych
skojarzeń. Niewykluczone też, że struktura tych tekstów ma wiele wspólnego z
jego zapaścią psychiczną. Ostatnie 27 lat swoje życia Walser spędził w
zakładach psychiatrycznych po tym, jak obce głosy wytykały mu lenistwo.
Jakakolwiek przyczyna leży u źródeł powstania „Mikrogramów”, efekt końcowy jest
zaskakujący. Polski wybór krótkich tekstów Walsera (nader skromny – czym jest
bowiem niewiele ponad 100 stron w porównaniu z 6 tomami oryginału?) zaświadcza
w pełni o ich oryginalności i unikatowym wręcz charakterze.
W „Mikrogramach” Walser
płynnie przechodzi od drobiazgowej obserwacji (jest to realizm szczególnego
rodzaju, ponieważ uwagę autora zaprzątają rzeczy pozornie błahe, niewarte
uwagi, mało istotne) do oniryzmu. W otwierającym wybór tekście „Sznycel po
wiedeńsku” Walser pisze: „Wczoraj, gdy sobie w najlepsze wędrowałem, zarazem
spałem. Można pędzić na wyprzódki, a jeszcze się wyśpi człowiek”. Spacer i sen
– to dwie naczelne kategorie pisarstwa zawołanego piechura, którym był Walser.
Jego „Mikrogramy” porównać można do włóczęgi, która toczy się – jak i narracja
tych tekstów – „leniwie, to jest bez planu”.
Dygresyjność, afabularna
kapryśność, ulotność skojarzeń – siła tekstów Walsera tkwi w ich zagadkowości i
nieoczywistości. Pisane jakby od niechcenia, mówią o świecie więcej niż całe
tomy prozatorskich enuncjacji literackich wyrobników. „Dumny jestem z tych
linijek” – pisze Walser. Ma rację.
Robert Walser
„Mikrogramy”
tłum. Małgorzata
Łukasiewicz, Łukasz Musiał, Arkadiusz Żychliński
Korporacja Ha!art, Kraków
2013
(tekst ukazał się pierwotnie w "Chimerze")
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńposzukuję rozpaczliwie książki Mikrogramy Roberta Walsera - może byłaby możliwość odkupienia ?
Dziękuję i pozdrawiam
Joanna
501 129 142