środa, 14 sierpnia 2013

OBÓZ JAKO POMYSŁ NA BIZNES - Jachym Topol "Warsztat diabła"


Getto pizza w Terezinie, żywe mumie w Chatyniu – Jáchym Topol w groteskowy sposób opisuje efekty komercjalizacji naznaczonych śmiercią miejsc pamięci.

Terezin to zbudowana pod koniec XVIII w. twierdza, którą za czasów Protektoratu Czech i Moraw hitlerowcy zmienili w obóz koncentracyjny. Po wyzwoleniu przez Armię Czerwoną czechosłowackie władze wybudowały na terenie obozu muzeum-pomnik upamiętniający dziesiątki tysięcy pomordowanych tam ofiar. Pomnik istnieje do dzisiaj. W muzeum panuje cisza i spokój. Tyle faktów. Stanowią one tło groteskowej powieści „Warsztat diabła”, w której Jáchym Topol zabawił się w stworzenie alternatywnej wizji terezińskiej rzeczywistości. U Topola konkurencją dla muzeum staje się anarchistyczna komuna, która, przy pomocy sporych datków wpłacanych przez ocaleńców z całego świata, przetworzyła były obóz w coś na kształt nad wyraz współczesnego miejsca pamięci połączonego z wesołym miasteczkiem. Kolejne pokolenia potomków wojennych ofiar szukają tu śladów przodków pogryzając „getto pizzę” i uczestnicząc w Warsztatach Radości.

To jednak nic w porównaniu z opisanym w drugiej części powieści białoruskim Chatyniem, gdzie – po tym, jak terezińska komuna została zniszczona – główny bohater trafia jako specjalista od rewitalizacji miejsc z bolesną przeszłością. Nie przypuszcza jednak, że zarówno historia jak i teraźniejszość Białorusi znacznie się różnią od czeskich (a więc demokratycznych i europejskich) standardów. Czym bowiem są niewinne w sumie pomysły czeskich anarchistów przy białoruskiej wizji muzeum ludobójstwa, gdzie podłączane do prądu zabalsamowane zwłoki opowiadają o krwawych rzeziach? Proporcje zobowiązują – czym są wszak dwie czeskie spalone wsie w porównaniu z dziewięcioma tysiącami spalonych w trakcie wojny wsi białoruskich? Sposób myślenia aktywistów z Mińska jest nadzwyczaj prosty: „Musimy mieć co zaproponować światu. Coś, czego nie ma nikt inny”. Proponują więc białoruski „horror trip”. Albowiem nie liczy się dla nich pamięć, tylko biznes i promocja. Do sukcesu idzie się tutaj po trupach.

Topol, wychodząc od czarnej groteski, funduje czytelnikom prawdziwy spektakl grozy. A jednocześnie, nie rezygnując z atrakcyjnej fabuły, przypomina bolesną prawdę o postępującej deprecjacji stabuizowanych dotąd przestrzeni. Zorganizowane wycieczki do obozu Auschwitz-Birkenau z obowiązkowymi fotkami i zakupem pamiątek to tylko początek drogi, na którą wkracza „biznes Zagłady” – ostrzega Topol. I pokazuje jednocześnie, do czego może doprowadzić komercjalizacja postpamięci. Byłe obozy koncentracyjne jako środkowoeuropejskie Disneylands albo parki grozy? Na razie – na szczęście! – to tylko powieściowa fikcja à la Topol. Tym bardziej przerażająca, że świetnie napisana.

Jáchym Topol
"Warsztat diabła"
tłum. Leszek Engelking
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2013

 (tekst ukazał się w zmienionej formie w "Polityce")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz