„Coś mnie się zdaje, że czereśnie będą w tym roku spore
jak końskie jaja” – typowo szwejkowski początek Pijanych
bananów wyraźnie uświadamia, kto jest literackim mistrzem
Petra Šabacha, jednego z najpopularniejszych czeskich
humorystów. Oczywiście Jaroslav Hašek. Ale też Bohumil Hrabal.
Czyli dwaj giganci anegdoty, którzy na bazie knajpianej gadki –
typowo czeskiej specjalności – potrafili zbudować literackie
majstersztyki. Šabach nauczył się od nich, że nie istnieją
peryferie życia i że w każdym, nawet najbardziej banalnym
przejawie rzeczywistości kryje się literacki potencjał. Czwarta
już w polskim tłumaczeniu powieść Šabacha pokazuje, że mottem
twórczości autora „Gówno się pali” jest hasło „Im mniej,
tym więcej”. To główny paradoks tej twórczości, który
zapewnił jej spory sukces. „Zazdroszczę pisarzom amerykańskim.
Ci to mają fajnie. Wszystko z górki, serio, pod każdym względem
mają lepiej niż ja. Po pierwsze: mieszkają w Ameryce, gdzie non
stop coś się dzieje” – twierdzi główny bohater „Pijanych
bananów”. I zaraz udowadnia, że inni wcale nie mają gorzej, bo
nawet wysiadywanie pod trzepakiem może stać się nie lada przygodą.
Wystarczy tylko trochę fantazji – a tej młodym bohaterom powieści
Šabacha nie brakuje.
Fantazja jest w „Pijanych bananach” kluczowa,
albowiem przy jej pomocy można ubarwić szarą codzienność lat
osiemdziesiątych w Czechosłowacji. O to przede wszystkim chodzi
bohaterom Šabacha – jak pokonać nudę i beznadzieję, jak dać
dyla z husakowskiej normalizacji, jak wykiwać system, nawet jeśli
jest to tylko system szkolnictwa. Nieustannie ironizujący Šabach
nie ukrywa jednak swojego sentymentu dla poprzedniej epoki, w której
wszelki chłam mógł stać się wartościowy (absurdalna chodliwość
„ceczek”), a wykonawcy spod znaku czechosłowackiego disco
święcili triumfy nawet na polskich listach przebojów. Dla
nieuleczalnych nostalgików lektura „Pijanych bananów” powinna
być – koniecznie z równoczesnym obejrzeniem „Pupendo” lub
jakiegokolwiek innego filmu na podstawie prozy Šabacha oraz
odtworzeniem na YouTube hitu Holky z naší školky – rzeczą
obowiązkową. A dla wszystkich pozostałych będzie z pewnością
świetną zabawą.
Petr Šabach
"Pijane banany"
tłum. Julia Różewicz
Afera, Wrocław 2015
tekst ukazał się pierwotnie w "Polityce"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz