sobota, 27 czerwca 2015

WSPANIAŁE LATA 80. - Petr Šabach "Pijane banany"

W Czechosłowacji było tak szaro i nudno, że aż śmiesznie – twierdzi Petr Šabach


„Coś mnie się zdaje, że czereśnie będą w tym roku spore jak końskie jaja” – typowo szwejkowski początek Pijanych bananów wyraźnie uświadamia, kto jest literackim mistrzem Petra Šabacha, jednego z najpopularniejszych czeskich humorystów. Oczywiście Jaroslav Hašek. Ale też Bohumil Hrabal. Czyli dwaj giganci anegdoty, którzy na bazie knajpianej gadki – typowo czeskiej specjalności – potrafili zbudować literackie majstersztyki. Šabach nauczył się od nich, że nie istnieją peryferie życia i że w każdym, nawet najbardziej banalnym przejawie rzeczywistości kryje się literacki potencjał. Czwarta już w polskim tłumaczeniu powieść Šabacha pokazuje, że mottem twórczości autora „Gówno się pali” jest hasło „Im mniej, tym więcej”. To główny paradoks tej twórczości, który zapewnił jej spory sukces. „Zazdroszczę pisarzom amerykańskim. Ci to mają fajnie. Wszystko z górki, serio, pod każdym względem mają lepiej niż ja. Po pierwsze: mieszkają w Ameryce, gdzie non stop coś się dzieje” – twierdzi główny bohater „Pijanych bananów”. I zaraz udowadnia, że inni wcale nie mają gorzej, bo nawet wysiadywanie pod trzepakiem może stać się nie lada przygodą. Wystarczy tylko trochę fantazji – a tej młodym bohaterom powieści Šabacha nie brakuje.

Fantazja jest w „Pijanych bananach” kluczowa, albowiem przy jej pomocy można ubarwić szarą codzienność lat osiemdziesiątych w Czechosłowacji. O to przede wszystkim chodzi bohaterom Šabacha – jak pokonać nudę i beznadzieję, jak dać dyla z husakowskiej normalizacji, jak wykiwać system, nawet jeśli jest to tylko system szkolnictwa. Nieustannie ironizujący Šabach nie ukrywa jednak swojego sentymentu dla poprzedniej epoki, w której wszelki chłam mógł stać się wartościowy (absurdalna chodliwość „ceczek”), a wykonawcy spod znaku czechosłowackiego disco święcili triumfy nawet na polskich listach przebojów. Dla nieuleczalnych nostalgików lektura „Pijanych bananów” powinna być – koniecznie z równoczesnym obejrzeniem „Pupendo” lub jakiegokolwiek innego filmu na podstawie prozy Šabacha oraz odtworzeniem na YouTube hitu Holky z naší školky – rzeczą obowiązkową. A dla wszystkich pozostałych będzie z pewnością świetną zabawą.

Petr Šabach
"Pijane banany"
tłum. Julia Różewicz
Afera, Wrocław 2015

tekst ukazał się pierwotnie w "Polityce"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz