środa, 13 listopada 2013

ZGODNOŚĆ OPINII - Dorota Masłowska, Agnieszka Drotkiewicz "Dusza światowa"




Kiedy tylko ogłoszono, że pojawi się wywiad-rzeka z Dorotą Masłowską, od razu wśród malkontentów podniósł się szmer oburzenia – że autorka za młoda, że z zaledwie kilkoma książkami na koncie, że mało angażuje się w medialną obecność. I w ogóle – co ona może nam powiedzieć o życiu? Zapominano przy tym, że autorka „Pawia królowej” już w młodym wieku osiągnęła to, do czego inni twórcy nie dojdą w ciągu całej swojej kariery, że każda z jej niewielu książek była literackim wydarzeniem ogromnej rangi, a niechęć do autopromocji należy upatrywać dzisiaj, w dobie totalnego urynkowienia kultury i medialnej hucpy, raczej jako nie lada zaletę. A że Masłowska dała się wcześniej poznać nie tylko jako brawurowa pisarka, ale też utalentowana komentatorka, o czym świadczą choćby pisane przez nią felietony, apetyt na lekturę wywiadu wzrasta. Należy jednak ostrzec entuzjastów „mówienia Masłem”, że językowych fajerwerków tutaj nie uświadczą – wszak to nie konstrukt narracyjny a zwyczajna rozmowa odsłaniająca prywatne oblicze popularnej pisarki. Nie oznacza to jednak, że Masłowska opowiada w duchu „Vivy” o tym, kto z kim i dlaczego. Autorka „Wojny polsko-ruskiej” nie jest bowiem Miluchem (określenie pożyczone z książki Macieja Sieńczyka), który, pozostając stworzeniem bezbarwnym i wewnętrznie jałowym, chce się wszystkim podobać. „Dusza światowa” to uczciwa rozmowa o sprawach codziennych. Właśnie „codziennych”, a nie ważnych, bo kategoria „ważności” kojarzy się z koturnowością, a tej Masłowska unika jak ognia.
O czym więc mówi się w „Duszy światowej”? O blaskach i cieniach pisarskiego życia, o podróżach, o przesycie kulturą (który najlepiej neutralizuje się taplaniem w wiejskim błocie), o upolitycznieniu literatury i społecznej polaryzacji. O tym, że w dobie wszechobecnej sztuczności obraz prawdziwego życia i szczerych emocji znaleźć można w gazetce „Przyślij przepis”. Czasami pojawiają się passusy nieoczekiwanie pobrzmiewające metafizyczną zadumą, a także radykalne wyznania (choćby te o miłości do „Chłopów” Reymonta). Całość utrzymana jest w tonie przyjacielskiej pogawędki – oto dwie koleżanki plotkują o ciuchach, gotowaniu, fajnych filmach i wielkomiejskim must have/must be. Nie da się ukryć, że ten intelektualny luz przynosi czytelnikowi wiele frajdy. Ale jednocześnie to, co jest największą zaletą książki, jest też jej największą wadą. Doskonale się znające i darzące sympatią  rozmówczynie zgadzają się mianowicie we wszystkim – każda odpowiedź otwierana jest zwrotami „no tak”, „no właśnie”, „to prawda”, „rzeczywiście” i „o to mi chodzi”. A przecież Masłowska potrafi się pięknie nie zgadzać, o czym sama zresztą w książce opowiada, wspominając swoje oburzenie na spektakl „Babel” Mai Kleczewskiej, któremu dała upust na blogu pisanym dla Warszawskich Spotkań Teatralnych. Trochę zatem szkoda, że w „Duszy światowej” Masłowska pozostaje „sympatycznym negocjatorem”. Przydałoby się choć parę razy tupnąć nogą. Ale trudno oczekiwać niewygodnych odpowiedzi po wygodnych pytaniach.

Dorota Masłowska
„Dusza światowa. Rozmawia Agnieszka Drotkiewicz”
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013 

(tekst ukazał się pierwotnie w "Chimerze")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz