poniedziałek, 3 września 2012

JELINEK KPI I PYTA - E. Jelinek "Moja sztuka protestu"




Obejmująca ponad pięćset tytułów eseistyka Elfriede Jelinek, jest integralną częścią twórczości austriackiej noblistki, ważnym dopełnieniem, a nierzadko też rozwinięciem problematyki zawartej w jej powieściach oraz sztukach teatralnych. Demaskatorskie w wymowie oraz przesycone językową akrobatyką i wyobraźnią poetycką teksty eseistyczne nie doczekały się dotąd u nas szerszej prezentacji. Agnieszka Jezierska i Monika Szczepaniak, redaktorki pierwszego polskiego wyboru esejów Jelinek, wyselekcjonowały spośród jej tekstów rozproszonych to, co najważniejsze, i nadały całości tytuł „Moja sztuka protestu”. Trudno o lepszą nazwę dla książki, która wręcz kipi od gwałtownych polemik, polityczno-ideowego zaangażowania i intelektualnej zapalczywości.
Choć Jelinek wrzuca czytelnika w środek artystycznych i społecznych wydarzeń, sama pozostaje na uboczu. Tak właśnie, „Im Abseits” (co można tłumaczyć jako „Na uboczu”, ale też „Na spalonym”), pisarka zatytułowała mowę noblowską, w której wyłożyła własną politykę autorską: „Jakże pisarz miałby znać rzeczywistość, kiedy to ona w niego uderza, porywa go i spycha – zawsze na ubocze, na aut. Stamtąd z jednej strony widzi on lepiej, z drugiej zaś sam nie może pozostać na gruncie rzeczywistości. Nie ma tam dla niego miejsca. Jego miejsce jest zawsze na zewnątrz” Z tej właśnie zewnętrznej, wyatutowanej perspektywy Jelinek zdaje raport ze zwichniętego świata – taki bowiem ją najbardziej interesuje. Jeśli więc zabiera głos, to w kwestiach bolesnych, problematycznych, pomijanych w medialnym dyskursie. Jeśli maluje portrety artystów, to zawsze tych przeklętych, szalonych, spychanych na margines oraz walczących ze światem i z własnymi słabościami – Friedricha Hölderlina, Roberta Walsera, Paula Celana.
Jelinek oddaje także hołd Thomasowi Bernhardowi, którego nazywa nieżyjącym olbrzymem obok którego nikt nie może przejść obojętnie. Autorkę „Pianistki” łączy z Bernhardem właśnie brak społecznej obojętności na losy własnego kraju – oboje piętnowali między innymi fałsz rodzimej politycznej propagandy, rozciągającej na drugą połowę XX wieku mit Austria felix, podczas gdy powojenna Austria była raczej sprawnie działającym mechanizmem, który pod pozorem mieszczańskiej normalności skrywał pamięć o nazistowskiej przeszłości. Jelinek protestuje przeciwko austriackiej dwulicowości oraz zamiataniu niechlubnej historii pod dywan i, podobnie jak Bernhard w „Moich nagrodach”, pozwala sobie na odważną krytykę przy okazji wygłaszanych podczas artystycznych gali mów dziękczynnych, które stają się mowami oskarżycielskimi. „W Austrii krytycznym artystom nie tylko doradza się emigrację, lecz także faktycznie się ich wypędza” – grzmiała choćby podczas przyznania jej nagrody im. Heinricha Bölla, zaś odbierając nagrodę im. Georga Büchnera swoją mowę zakończyła obrazem dzieci atakujących się łopatkami, bo każde z nich chce mieć piaskownicę na własność. I choć nie nazwała tego po imieniu, jasne jest, że tą piaskownicą ma być Austria. Wrażliwość społeczną Jelinek manifestowała nie tylko podczas oficjalnych imprez – żywo reagowała zawsze wtedy, gdy Austrią wstrząsały wszelkiego rodzaju afery. Polemizowała zatem z Jörgiem Haiderem, opisywała piekło Amstetten i protestowała, gdy Walter Lüftl, człowiek, który negował Holokaust, otrzymał złoty dyplom inżynierski Politechniki Wiedeńskiej. Gniewne tyrady Jelinek potrafi nasączyć jadem satyry, co nierzadko spotykało się z oburzeniem jej ideowych przeciwników, którzy mogli zastanawiać się, czy Jelinek kpi, czy o drogę pyta. Tymczasem kontrowersyjna autorka i kpi (z austriackich przywar), i – mimo wszystko – z  troską pyta o dalszą drogę. Austrii i świata. 

Elfriede Jelinek
"Moja sztuka protestu. Eseje i przemówienia"
W.A.B., Warszawa 2012
  
(tekst ukazał się pierwotnie w "Polityce")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz