Obejmująca ponad pięćset tytułów
eseistyka Elfriede Jelinek, jest integralną częścią twórczości austriackiej
noblistki, ważnym dopełnieniem, a nierzadko też rozwinięciem problematyki
zawartej w jej powieściach oraz sztukach teatralnych. Demaskatorskie w wymowie
oraz przesycone językową akrobatyką i wyobraźnią poetycką teksty eseistyczne
nie doczekały się dotąd u nas szerszej prezentacji. Agnieszka Jezierska i
Monika Szczepaniak, redaktorki pierwszego polskiego wyboru esejów Jelinek,
wyselekcjonowały spośród jej tekstów rozproszonych to, co najważniejsze, i
nadały całości tytuł „Moja sztuka protestu”. Trudno o lepszą nazwę dla książki,
która wręcz kipi od gwałtownych polemik, polityczno-ideowego zaangażowania i
intelektualnej zapalczywości.
Choć Jelinek wrzuca czytelnika w
środek artystycznych i społecznych wydarzeń, sama pozostaje na uboczu. Tak
właśnie, „Im Abseits” (co można tłumaczyć jako „Na uboczu”, ale też „Na
spalonym”), pisarka zatytułowała mowę noblowską, w której wyłożyła własną
politykę autorską: „Jakże pisarz miałby znać rzeczywistość, kiedy to ona w
niego uderza, porywa go i spycha – zawsze na ubocze, na aut. Stamtąd z jednej
strony widzi on lepiej, z drugiej zaś sam nie może pozostać na gruncie
rzeczywistości. Nie ma tam dla niego miejsca. Jego miejsce jest zawsze na
zewnątrz” Z tej właśnie zewnętrznej, wyatutowanej perspektywy Jelinek zdaje
raport ze zwichniętego świata – taki bowiem ją najbardziej interesuje. Jeśli
więc zabiera głos, to w kwestiach bolesnych, problematycznych, pomijanych w
medialnym dyskursie. Jeśli maluje portrety artystów, to zawsze tych
przeklętych, szalonych, spychanych na margines oraz walczących ze światem i z własnymi
słabościami – Friedricha Hölderlina, Roberta Walsera, Paula Celana.
Jelinek oddaje także hołd
Thomasowi Bernhardowi, którego nazywa nieżyjącym olbrzymem obok którego nikt
nie może przejść obojętnie. Autorkę „Pianistki” łączy z Bernhardem właśnie brak
społecznej obojętności na losy własnego kraju – oboje piętnowali między innymi
fałsz rodzimej politycznej propagandy, rozciągającej na drugą połowę XX wieku
mit Austria felix, podczas gdy
powojenna Austria była raczej sprawnie działającym mechanizmem, który pod
pozorem mieszczańskiej normalności skrywał pamięć o nazistowskiej przeszłości.
Jelinek protestuje przeciwko austriackiej dwulicowości oraz zamiataniu
niechlubnej historii pod dywan i, podobnie jak Bernhard w „Moich nagrodach”,
pozwala sobie na odważną krytykę przy okazji wygłaszanych podczas artystycznych
gali mów dziękczynnych, które stają się mowami oskarżycielskimi. „W Austrii
krytycznym artystom nie tylko doradza się emigrację, lecz także faktycznie się
ich wypędza” – grzmiała choćby podczas przyznania jej nagrody im. Heinricha
Bölla, zaś odbierając nagrodę im. Georga Büchnera swoją mowę zakończyła obrazem
dzieci atakujących się łopatkami, bo każde z nich chce mieć piaskownicę na
własność. I choć nie nazwała tego po imieniu, jasne jest, że tą piaskownicą ma
być Austria. Wrażliwość społeczną Jelinek manifestowała nie tylko podczas
oficjalnych imprez – żywo reagowała zawsze wtedy, gdy Austrią wstrząsały
wszelkiego rodzaju afery. Polemizowała zatem z Jörgiem Haiderem, opisywała
piekło Amstetten i protestowała, gdy Walter Lüftl, człowiek, który negował
Holokaust, otrzymał złoty dyplom inżynierski Politechniki Wiedeńskiej. Gniewne
tyrady Jelinek potrafi nasączyć jadem satyry, co nierzadko spotykało się z oburzeniem
jej ideowych przeciwników, którzy mogli zastanawiać się, czy Jelinek kpi, czy o
drogę pyta. Tymczasem kontrowersyjna autorka i kpi (z austriackich przywar), i
– mimo wszystko – z troską pyta o dalszą
drogę. Austrii i świata.
Elfriede Jelinek
"Moja sztuka protestu. Eseje i przemówienia"
W.A.B., Warszawa 2012
(tekst ukazał się pierwotnie w "Polityce")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz