Napisany pod koniec wojny „Pijak” zdaje się być szablonową historią o
alkoholowym nałogu. Powieść Hansa Fallady jest jednak czymś znacznie więcej. To
świadectwo szaleństwa – jednostkowego i zbiorowego.
Zaczyna się dość klasycznie. Już
od pierwszego zdania powieści („Oczywiście nie zawsze piłem, a nawet zacząłem
pić całkiem niedawno”), Fallada snuje standardową konfesję alkoholową. Oto
41-letni Erwin Sommer, właściciel hurtowni materiałów spożywczych, układny mąż
i szanowany obywatel, po stracie intratnego kontraktu i po małej sprzeczce z
żoną, która współprowadzi z nim rodzinny interes, wypija dla kurażu kieliszek
wina. Pozwala mu to spojrzeć przychylniejszym okiem na biznesowe niepowodzenie
i załagodzić małżeńską scysję. Erwin nie zdaje sobie sprawy, że ten kieliszek
zmieni jego życie. Za jednym pojawiają się bowiem następne, najpierw wypijane
po kryjomu, potem już jawnie. Erwin zaczyna okłamywać żonę i oszukiwać
kontrahentów, częściej niż w domu przebywa teraz w knajpie. Wreszcie, po kłótni
z żoną, której grozi śmiercią, wynajmuje obskurny pokoik w sąsiednim miasteczku
i, by je opłacić, wykrada z domu wartościowe rzeczy. Po tym, jak żona opłaca lekarzy, którzy mają go oddelegować do
szpitala na odwyk, ucieka z konwojującego go samochodu, następnie zostaje
okradziony z podjętych z banku resztek oszczędności i ostatecznie trafia do
aresztu po pijackim wybryku w knajpie. Oskarżony o usiłowanie zabójstwa żony,
ląduje w zakładzie leczniczo-opiekuńczym, który jest niczym innym jak obozem
pracy dla chorych z kryminalną przeszłością.
Na dobrą sprawę dopiero w tym
momencie zaczyna się właściwa powieść. Fallada nie jest bowiem (jak inni
autorzy piszący o nałogu alkoholowym) aż tak bardzo zainteresowany fizycznymi
skutkami choroby – interesuje go przede wszystkim degrengolada moralna oraz
upadek społeczny. Nie znajdziemy w „Pijaku” opisów stanów delirycznych i
cielesnej degradacji, będziemy raczej
obserwować postępującą demoralizację i powolne staczanie się na samo dno
drabiny społecznej. Ostatnim etapem tej poniżającej wędrówki jest pobyt w
więzieniu i w „piekielnym” ośrodku, który nie różni się właściwie niczym od
hitlerowskich obozów pracy. „Pijak” jest więc wstrząsającą w swej drobiazgowości
literaturą obozową, z tym że narratorem nie jest tutaj ofiara wojny, lecz
zwyczajny obywatel, który na własnej skórze odczuwa skutki działania
nazistowskiej polityki.
Co ciekawe – w tej mocno
autobiograficznej i jakże drastycznej powieści Fallada nie zawarł całej prawdy
o sobie. Erwin Sommer jest zaledwie cieniem samego autora, który był nie tylko
alkoholikiem, ale też narkomanem. Dwukrotnie aresztowany za kradzież, trafił do
szpitala psychiatrycznego za próbę zamordowania żony (strzelał do niej po
pijanemu z pistoletu). Dodać jeszcze można, że w młodości zastrzelił swojego
przyjaciela, później był więziony za działalność antynazistowską, by po pewnym
czasie spróbować flirtu z nazizmem, publikując gloryfikującą Goebbelsa książkę.
Doświadczenia Fallady z pewnością wpłynęły na konstrukcję bohatera „Pijaka”,
który, w odróżnieniu od bohaterów innych powieści „alkoholowych”, nie budzi u
czytelnika współczucia. Wręcz przeciwnie – Erwin Sommer jest postacią
odrażającą, człowiekiem skrajnie zdemoralizowanym i zezwierzęconym, produktem
epoki, w której przyszło mu żyć. „Pijak” to metafora nieludzkich czasów i
dokument ludzkiego upadku, któremu Fallada za wszelką cenę chciał dać
świadectwo – książka pisana przez niego w szpitalu psychiatrycznym, została
wyniesiona zeń potajemnie.
Hans Fallada
"Pijak"
tłum. Bogdan Baran
Czytelnik, Warszawa 2012
(tekst ukazał się pierwotnie - w zmienionej wersji - w "Polityce")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz