czwartek, 2 marca 2017

BIOGRAFICZNA POWIEŚĆ MUZYCZNA - Josef Škvorecký "Scherzo capriccioso"


Scherzo capriccioso to dość nietypowa pozycja w dorobku Josefa Škvoreckiego, który w swojej autobiografii przyznawał, że ta powieść wyłamuje się z podziału, w ramach którego jego utwory zalicza się albo do nurtu quasi-autobiograficznego (z opus magnum, czyli Przypadkami inżyniera dusz ludzkich, na czele), albo do nurtu detektywistycznego. Jednocześnie ta „wesoła fantazja na temat Dvořáka” – jak brzmi podtytuł powieści – zdaje się być ukonorowaniem pasji muzycznej Škvoreckiego, który przez całe życie fascynował się jazzem i był najlepszym saksofonistą spośród pisarzy (i vice versa). W jednym z wywiadów mówił: „Postanowiłem, że w każdej mojej powieści znajdzie się przynajmniej kilka zdań na temat jazzu. W jedynej powieści science fiction, jaką napisałem (Pulchra), pojawia się Antonín Dvořák, który gra na saksofonie”. Dvořák i jazz? Jak się okazuje, nie jest to aż tak fantastyczne. Właśnie w Scherzo capriccioso Škvorecký udowadnia, że to właśnie Dvořák, sięgając w swoich symfoniach po negro spirituals i motywy indiańskie, stał się niejako ojcem chrzestnym jazzu (i bluesa), a z pewnością wprowadził ten rodzaj muzyki na salony. „Jestem przekonany, że w przyszłości muzyka tego kraju musi być oparta na murzyńskich melodiach. To powinno lec u podstawy każdej poważnej i oryginalnej szkoły kompozytorskiej, jaka powstanie w Stanach Zjednoczonych” – pisał (podobno) Dvořák.

Pomimo językowej maestrii Škvoreckiego oraz jego pasji i wiedzy muzycznej, nie da się na ponad 400 stronach tańczyć o architekturze (jak określał pisanie o muzyce Frank Zappa). Dlatego czeski autor zdecydował się znacznie rozszerzyć fabularny horyzont, skupiając się nie tylko na pięcioletnim pobycie Dvořáka w Stanach Zjednoczonych, ale też sięgając do przeszłości kompozytora oraz opisując wydarzenia, które miały miejsce nawet ćwierć wieku po jego śmierci. W efekcie powstała świetnie udokumentowana powieść biograficzna (choć, zgodnie z podtytułem, jej autor pozwalał sobie na częstą fikcjonalizację świata przedstawionego) o bardzo wyrazistym tle historyczno-społecznym, będąca portretem rzeczywistości, zwłaszcza amerykańskiej, przełomu XIX i XX wieku. W centrum tej opowieści znajduje się Mistrz oraz jego przepychanki z Ameryką (i vive versa). Dość wspomnieć, że Amerykanie łamali sobie język na nazwisku czeskiego kompozytora, szukali więc dlań brzmieniowych zamienników o zaskakującej semantyce (Divorceshack) lub po prostu szli na łatwiznę (Boraks).

Oryginalność Scherzo capriccioso zasadza się w ogromnej mierze na ciekawym zabiegu formalnym – sam Mistrz, jak mówi się o Dvořáku, choć gra tu pierwsze skrzypce, jest postacią niemal epizodyczną, ginącą w natłoku różnych narracji. Škvorecký dopuszcza do głosu całą rzeszę bohaterów – od członków rodziny kompozytora, po jego przyjaciół, studentów, krytyków, aż po postaci całkowicie marginalne z punktu widzenia fabuły. Autorami tego wielogłosu są osoby zróżnicowane pod każdym względem, dostajemy więc odmienne w tonie opowieści, których tematyka jest niezwykle szeroka – od scen z życia europejskiej arystokracji, poprzez obrazki ze świata bohemy, aż po naturalistyczne opisy wielkomiejskiej nędzy oraz wspomnienia murzyńskich niewolników i emigrantów ze Starego Kontynentu (temat niezwykle bliski Škvoreckiemu, który drugą połowę swego życia spędził na emigracji w Kanadzie). Powstała w ten sposób zajmująca „powieść muzyczna”, będąca nie tylko literacką transpozycją polifonii, ale też, jak najsłynniejsza symfonia Dvořáka, historią „Z Nowego Świata”.

Josef Škvorecký Scherzo capriccioso, tłum. Andrzej. S. Jagodziński, Książkowe Klimaty, Wrocław 2017, s. 416

(poszerzona wersja tekstu, który ukazał się w "Polityce"

1 komentarz:

  1. Panie redaktorze,
    ponieważ nie potrafiłem znaleźć adresu mailowego, próbuję skontaktować się w ten sposób.

    napisałem debiutancką powieść. Niestety, nie znalazłem wydawcy. Nie zraziłem się jednak zachęcony opiniami blogerów literackich oraz pisarzy, pracowałem nad tekstem nadal. Najpierw sam, a od wielu miesięcy z profesjonalnym redaktorem tekstu.
    Obecnie przeszedłem do kolejnego etapu. Zleciłem wydruk pierwszego, niewielkiego nakładu, przeznaczonego dla recenzentów oraz blogerów literackich. Teraz wysyłam książki tym blogerom literackim oraz krytykom, którzy wyrażą zainteresowanie powieścią, z nadzieją na recenzję.
    Poczekam na recenzje i wtedy podejmę decyzję, co dalej. Jeżeli będą przeciętne, albo nawet dobre, zrezygnuję. Jeżeli jednak powieść spotka się z bardzo dobrym przyjęciem, wydrukuję niewielki nakład komercyjny. Czy mogę wysłać swoją powieść, z nadzieją na recenzję? Jeżeli tak, poproszę o adres. Mogę również wysłać wersję cyfrową, ewentualnie streszczenie.

    Mój adres mailowy
    krzysztofczerwinski157@gmail.com

    Przepraszam za zamieszanie i pozdrawiam Pana jak również gości tego bloga.

    OdpowiedzUsuń