środa, 18 maja 2016

CZECHY ÜBER ALLES - Jaroslav Rudiš "Aleja Narodowa"


Rudiš portretuje antybohatera naszych czasów

Jaroslav Rudiš cieszy się u nas wyjątkowymi względami – wszystkie jego powieści zostały przetłumaczone na język polski (kolejno: Niebo pod Berlinem, Grandhotel – niektórzy mogą pamiętać zrealizowany na podstawie tej książki film Davida Ondřička – Koniec punku w Helsinkach, Cisza w Pradze). To niezwykły wynik jak na pisarza spoza kręgu literatury anglojęzycznej. Co jest tak ujmującego w prozie tego autora, przemieszczającego się swobodnie między Czechami i Niemcami, ale też pomiędzy gatunkami (Rudiš ma na swoim koncie również sztukę teatralną, słuchowiska radiowe, scenariusz kultowego komiksu Alois Nebel, występy kabaretowe i współpracę z zespołami muzycznymi)? Na pewno łatwość w opisywaniu skomplikowanych relacji międzyludzkich, smykałka do portretowania zwichrowanych jednostek, językowa lekkość i poczucie humoru. Jednak, pomimo dużej zawartości ironii i luzu, nie można określić twórczości Rudiša mianem lekkiej i przyjemnej. Autor Grandhotelu często odnosi się do narodowych traum i trudnego dziedzictwa historycznego. Nigdy jednak nie robił tego tak bezpośrednio jak w najnowszej powieści. Aleja Narodowa to efekt narastającej frustracji i niezgody na brunatniejącą środkowoeuropejską rzeczywistość.

Zapomnijcie o czeskim humorze – mówi Rudiš. Pora zerwać z fałszywym obrazem poczciwych Czechaczków z knajpy. Od czeskiego czwórboju knedlik-kapusta-kotlet-piwo można jedynie dostać niestrawności. Taki właśnie „Stalingrad w żołądku” pokonał ojca Vandama, głównego bohatera Alei Narodowej. Jednak Vandam, niepomny tej srogiej lekcji, wciąż przekazuje swojemu synowi złote myśli przodków – „zanim gruby schudnie, chudy umrze”. Trzeba się napchać, by być gotowym do walki – przecież pokój to tylko przerwa między wojnami. W kierowanym do syna ojcowskim monologu Vandama jest więcej takich uniwersalnych prawd, zasłyszanych w osiedlowej pijalni wśród hajlujących kompanów. Tak, Vandam jest dumnym Czechem. Lubi innych, dopóki go nie zdenerwują. Szanuje kobiety, póki są uległe. I, jak zapewnia, nie jest nazistą, jedynie spadkobiercą starożytnych Rzymian. Usprawiedliwiająca wszystko mitomania Vandama idzie dalej – wszak to on rozpętał Aksamitną Rewolucję! Populistyczny monolog Vandama ukazuje stan duszy zepchniętych na margines rówieśników Rudiša (rocznik 1972). Chodzi tu nie tylko o Czechów, ale o mieszkańców byłych demoludów – osieroconych przez socjalizm, zapomnianych przez kapitalizm, oszukanych przez życie. To całe rzesze kiboli i drobnych przestępców, zamkniętych w osiedlowych gettach i przekazujących kolejnym pokoleniom brednie o kulcie siły, honorze i ocaleniu własnego narodu i białej rasy. Śmiesznie już było – zdaje się mówić Rudiš. Teraz przyszła kolej na terapię wstrząsową.

Jaroslav Rudiš
"Aleja Narodowa"
tłum. Katarzyna Dudzic-Grabińska
Książkowe Klimaty, Wrocław 2016